*Lena*
Patrzyłam na sufit. Mój, w moim pokoju. Czyli obudziłam się w swoim łóżku.
Co się wczoraj stało?
Podniosłam rękę do policzka i delikatnie go pogłaskałam...
Josh.
Wspomnienia zaczęły wracać.
Byliśmy na imprezie. Świetnie się bawiliśmy.
-Pić mi się chcę, pójdę po drinka- powiedziałam i oddaliłam się.
Przy barze zaczepił mnie jakiś chłopak. Wyciągnął na parkiet i zaczęliśmy tańczyć.
Josh to zauważył. Wściekł się. Odciągnął go ode mnie i okładał po twarzy.
Przeraziłam się, krzyczałam, żeby przestał, szarpałam go.
I wtedy mnie uderzył...
Nie, dość! pomyślałam. Trzeba uwolnić się od tych myśli.
Maya miała racje, Josh to zwykły dupek.
Ale z drugiej strony...nie myślał trzeźwo.
I co z tego? Zrobił to i tyle.
W takim razie musi dostać nauczkę, ale o tym pomyślę później.
Powoli zaczęłam się podnosić, ale uniemożliwił mi to ból głowy. Ciężko opadłam na poduszkę i skierowałam wzrok na budzik.
-12:00?- spytałam samą siebie-A co ze szkołą?
Odnalazłam kalendarz- aha, dziś sobota.
-Dobra, więc dość leniuchowania Leno Miller.
Jezu, ja świruję! Gadam sama do siebie.
Pokręciłam głową i ostrożnie zwlokłam się z łóżka.
Przez okno wpadały do pokoju ciepłe promienie słońca. Miałam nadzieję, że szykuje się dobry weekend.Ubrałam swój ulubiony szlafrok z flagą USA i ukochane kapcie- żaby.
Z takim wyglądem powędrowałam na dół, z zamiarem przekąszenia czegoś.
-No cześć imprezowiczko- zawołał mój tata, kiedy weszłam do salonu- Niezły ten Josh, co?- zadrwił.
-Oj, siedź lepiej cicho- zagroziłam.
Zaśmiał się tylko i powrócił do oglądania telewizji.
On to troszczył się o mnie jedynie wtedy, jak było trzeba. A tym razem , najwyraźniej uznał, że nie ma takiej potrzeby.
Szlaban za imprezowanie nie wiadomo gdzie i z kim? W życiu.
Jego zdaniem najlepszą nauczkę dał mi Josh.
-Głodna jesteś?- spytała z troską mama, przytulając mnie.
No, ktoś tu się jednak o mnie martwił zawsze i wszędzie.
Skinęłam głową i usiadłam przy stole.
-Bardzo źle to wygląda?- spytałam, mając na myśli swoją bliznę.
-Nie, przyjaciele bardzo dobrze ci to opatrzyli- stwierdziła, przyglądając mi się uważnie- A tak przy okazji, bardzo sympatyczni ci chłopcy.
A tak, chłopcy. Zapomniałam. To oni się mną wczoraj zajęli, kiedy Maya z Zayn'em poszli porozmawiać z Joshem.
Czy byli tylko w celu rozmowy? Wątpię.
Przypomniałam sobie, jak Harry trzymał mnie w ramionach, te śmieszne miny Louis'a.
Dotknęłam policzka. To Liam mi to tak dobrze opatrzył.
Wszyscy podtrzymywali mnie na duchu.
Co by się stało, gdybym nie zadzwoniła do Mayi? Wolałam nie wiedzieć.
-Jak ich poznałaś, hm?- wyrwała mnie z rozmyślań mama.
Uśmiechnęłam się i opowiedziałam jej wszystko od początku. Wraz z moją początkową opinią tej piątki.
Tak, początkową, bo po tej nocy zdecydowanie się zmieniła .
-A więc to gwiazdy...- mruczał mój tata, wchodząc do kuchni.
-A tak.
-Tylko mi nie wyjedź z żadnym do jakiegoś Paryża, czy gdzieś, ich odrzutowcem- zagroził mi palcem-Nawet na jedną noc.
-Spokojnie tatku-parsknęłam i zabrałam się za jajecznicę, którą przygotowała moja mama.
-A właśnie- odezwała się kucharka- Maya prosiła, żebyś się koniecznie odezwała, jak wstaniesz.
*Maya*
-Hej , jak się czuje Lena ? To Harry , dzwonił żeby spytać się o zdrowie Leny. Oj, to takie słodkie.
-Nie mam pojęcia - odpowiedziałam- Nie dzwoniła.
-Może śpi...
-Na pewno- uśmiechnęłam się- Gdyby się coś działo, miałabym już wiadomość od jej mamy.
-Ufff.
-Całe szczęśćie!
-Ekstra.
Słyszałam takie okrzyki w tle, po czym zorientowałam się, że ten wariat dał mnie na głośnomówiący.
Zaśmiałam się i rozłączyłam.
Ach te kochane głupki. Znałam ich dopiero dzień, a już czuję więź między nami.
Ale co z tą Leną? Nie mam od niej żadnej wiadomości. Już 13 dochodzi...
O, dzwoni!
-No cześć kochana- krzyknęłam- Co tak długo? Tyle spałaś?Jak się czujesz?
-Spokojnie, wstałam o 12:00, ale mama dopiero przed chwilą mi powiedziała, że prosiłaś o informacje-usłyszałam- A czuję się już lepiej.
-Ok, ok. Po prostu się martwiłam.
-By the way, masz może ochotę mnie odwiedzić?
-Głupie pytanie- prychnęłam- Już się zbieram.
Właściwie byłam już gotowa do wyjścia, ale pomyślałam że poczekam jeszcze trochę.
Niech się na spokojnie ogarnie.
Przez chwilę myślałam co mogę robić, jednak pomysł sam do mnie przyszedł.
Bubba ! Jak ja kocham tego psa ! Zawsze był przy mnie, gdy było mi źle, a gdy miałam dobry humor, on cieszył się razem ze mną.
Podbiegł i zaczął się do mnie łasić. Podroczyłam się z nim trochę, ale nie miałam wiele czasu.
-Dobra psiaku, muszę już iść do Leny - westchnęłam w końcu.
Na dźwięk imienia mojej przyjaciółki, spojrzał na mnie smutnymi oczami.
Wczoraj przyszłam późno do domu i całą noc mu się wypłakiwałam. Tak, wiem, że to pies, ale czy to nie one najbardziej się przywiązują i są najlepszymi przyjaciółmi człowieka?
-Już z nią wszystko dobrze- uśmiechnęłam się, drapiąc go za uchem.
Niesamowite, ile te zwierzaki rozumieją.
Pożegnał mnie merdając ogonem i wybiegł do salonu.
-Dzień dobry- uśmiechnęłam się do taty Leny, kiedy przywitał mnie w drzwiach.
-Cześć księżniczko, Lena na górze- zawołał.
Skinęłam głową i przekroczyłam próg.
-Maya...
-Tak?- odwróciłam się.
-Mam prośbę...Pilnuj jej. Nie chcę, żeby znów cierpiała.
Zszokowana skinęłam głową i powędrowałam na górę.
Pan Miller zawsze dawał córce wolną rękę, jeśli chodzi o te sprawy, nigdy się w to nie mieszał. No, w zasadzie teraz także nie...chyba po prostu się zmartwił, a mi ufał.
Zdecydowałam, że nie powiem Lenie o prośbie jej taty.
Zapukałam do drzwi.
-MAYAAAAA !- runęła na mnie.
Wybuchnęłam śmiechem i wepchnęłam ją z powrotem do pokoju.
-Widzę, że już okej.
-Wszystko świetnie! Tylko..- wskazała na swój policzek- To jest paskudne.
Spuściła oczy ku ziemi. Moja przyjaciółka bardzo dbała o wygląd, więc nic dziwnego, że ta blizna ją tak dobiła. Była w zbyt widocznym miejscu.
-Ale co ty chcesz? Nie wygląda źle- nie kłamałam- Liam bardzo dobrze ci to opatrzył.
-Moja mama powiedziała to samo- mruknęła tylko.
-Bo ona zna się na rzeczy.
-W to nie wątpie.
-No!- klasnęłam w dłonie- Przebieraj się z tej piżamy, idziemy do miasta.
-Jakieś konkretne plany?- spytała, mrużąc oczy.
Pokręciłam głową.
Lena wstała i zaczęła się szykować, kiedy z mojej kieszeni usłyszałam pierwsze nuty " Sia- I go to sleep".
-MAYAAAAA !- runęła na mnie.
Wybuchnęłam śmiechem i wepchnęłam ją z powrotem do pokoju.
-Widzę, że już okej.
-Wszystko świetnie! Tylko..- wskazała na swój policzek- To jest paskudne.
Spuściła oczy ku ziemi. Moja przyjaciółka bardzo dbała o wygląd, więc nic dziwnego, że ta blizna ją tak dobiła. Była w zbyt widocznym miejscu.
-Ale co ty chcesz? Nie wygląda źle- nie kłamałam- Liam bardzo dobrze ci to opatrzył.
-Moja mama powiedziała to samo- mruknęła tylko.
-Bo ona zna się na rzeczy.
-W to nie wątpie.
-No!- klasnęłam w dłonie- Przebieraj się z tej piżamy, idziemy do miasta.
-Jakieś konkretne plany?- spytała, mrużąc oczy.
Pokręciłam głową.
Lena wstała i zaczęła się szykować, kiedy z mojej kieszeni usłyszałam pierwsze nuty " Sia- I go to sleep".
*Lena*
-Hej. Tak, możemy. Okej, to o 18:00- mówiła moja przyjaciółka do telefonu.
Trzymałam właśnie w ręce swojego iPoda, kiedy Maya się rozłączyła.
-O 18:00 spotykamy się z chłopakami w Milkshake City.
Przedmiot po prostu wyleciał mi z rąk. Zgłupiała?
-Zgłupiałaś?- spytałam na głos, bo uznałam, że nie ma sensu tłumić tej myśli w głowie- Jak ja się im pokaże z tym?- Tu mój palec powędrował do mojej kości policzkowej.
-Uspokój się- próbowała opanować śmiech, co zirytowało mnie jeszcze bardziej- Nie jest źle, trochę pudru i będzie okej. Poza tym wczoraj widzieli cię w gorszym stanie.
-Ale wczoraj to było wczoraj, a dzisiaj, to dzisiaj- wściekałam się, wymachując rękami.
-Jak zwykle przesadzasz- mruknęła tylko i zaczęła pisać jakiegoś sms-a.
Ja przesadzam? To ona...chociaż może i racja.
Podeszłam do lustra. Nie miałam żadnych sińców pod oczami, tylko zadrapanie. Chyba faktycznie nie było tak źle.
-Przepraszam- odezwałam się.
-W porządku- obdarzyła mnie uśmiechem.
Nasze kłótnie nigdy nie trwały długo, nie potrafiłyśmy gniewać się na siebie. Nasza najokropniejsza kłótnia była w drugiej klasie podstawówki i trwała dwie lekcje. Powodem było to, że usiadłam z chłopakiem, który jej się podobał.
Te pierwsze miłości, pomyślałam, śmiejąc się w duchu.
-To..mamy prawie 4 godziny- zaczęłam- Może jednak obejrzymy najpierw jakiś film lub coś?- zaproponowałam.
-Mnie pasuje- podskoczyła na łóżku- Daj mi laptopa, to coś znajdę, a ty się przebierz.
Zrobiłam tak, jak prosiła i zadowolona, że wszystko jest okej, poszłam do łazienki.
-To co wybrałaś?- zawołałam, wchodząc do pokoju i rzuciłam ciastka na łóżko.
-"Angus, stringi i przytulanki"?
-Wiesz, że uwielbiam ten film- wyszczerzyłam się, siadając na ziemi po turecku.
-Dlatego właśnie ten będziemy oglądać.
Jakoś nie potrafiłam się skupić na obrazem przed sobą. Ciągle w głowie miałam dzisiejsze spotkanie. Co się wydarzy? Jacy oni są? No bo nie znałam ich tak dobrze, wczoraj nawet z nimi nie rozmawiałam praktycznie. Byłam tylko zła na siebie, że tak surowo ich oceniłam, bo wydawali się naprawdę fajni. Przynajmniej z opowiadań Mayi.
Film, który znałam na pamięć, skończył się przed 16:00. Zostały nam dwie godziny.
-Głodna?- spytałam- Obiad pewnie gotowy.
Przyjaciółka skinęła tylko głową i powędrowała za mną na dół.
Mama chyba i tak o nas pomyślała, bo kiedy znalazłyśmy się kuchni na stole stały już dwa talerze z jedzeniem.
-Smacznego- uśmiechnęła się- Ja muszę lecieć do pracy.
-Dziękujemy- rzuciłyśmy razem z Mayą.
-Aaaa właśnie, o 18:00 wychodzimy- dodałam.
-Bawcie się dobrze- pomachała nam na pożegnanie i wyszła.
Jadłyśmy w milczeniu, a mnie w głowie wciąż było w głowie to samo...
-Maya...Podoba ci się któryś?- walnęłam. Nawet nie chciałam o to pytać, coś mnie naszło.
Zamyśliła się.
-Sama nie wiem, wszyscy są naprawdę fajni, ale...najlepiej mi się rozmawia z Liamem- urwała- Tyle, że Niall...on jest taki wesoły i przy nim czuję się naprawdę fajnie, a przy okazji poprawia humor.
Przytaknęłam.
-A tobie?
Oj, kurcze.
-Widzę, że pozostawiłaś mi do wyboru tylko trzech- parsknęłam- Zayn ma u mnie dużego plusa za to, co wczoraj zrobił, a przy Harrym....przy nim czułam się tak bezpiecznie.
Nic nie odpowiedziała, tylko uśmiechnęła się delikatnie.
-Wiesz, chyba musimy ich po prostu lepiej poznać- stwierdziłam.
-Tak, masz rację.
Po obiedzie włączyłyśmy telewizor i rozmawiałyśmy. Za kwadrans 18:00 wyszłyśmy z domu. Słońce zachodziło, co oznaczało moją ulubioną porę dnia. Otuliłam się ciaśniej moim czerwonym sweterkiem, bo chłodny wiatr dawał się we znaki. Widok na horyzoncie rozbujał moją wyobraźnię. Miałam w głowie przeróżne sceny, dotyczące dzisiejszego spotkania. Ale szybko wróciłam do rzeczywistości, kiedy zobaczyłyśmy kawiarnie, a za szybą machało nam pięciu chłopaków.
Weszłyśmy do środka.
-Lena! Jak się czujesz? Pokaż się- to Zayn do mnie podbiegł i przyjrzał się porządnie.
-Stwierdzam, że jest okej- wtrącił się Harry, stając obok nas- A nawet bardzo.
Zaśmiałam się.
-Ale to wszystko dzięki wam- powiedziałam i przytuliłam każdego.
Usiedliśmy przy stoliku i zamówiliśmy sobie po shake'u.
Dobrze, że nie było naszej szefowej, bo znając ją, gdyby nas tu zobaczyła, kazałaby nam iść za ladę, mimo, że nie ma dziś naszej zmiany. Ta kobieta ingerowała w nasze życie prywatne.
Siedziałam obok Louis'a i Zayn'a, którzy ciągle coś do siebie gadali i prawie się na mnie kładli. Na przeciwko mnie siedział Harry, który ciągle przyglądał mi się z uśmiechem.
Atmosfera była bardzo sympatyczna, ale muszę przyznać, że powoli zaczęły mnie denerwować "ataki" na mnie ze strony Zayn'a i Lou.
-Chyba wyjdę na zewnątrz- odezwałam się- Duszno tu.
-Mogę iść z tobą?- zapytał Styles.
Kiwnęłam zachęcająco głową i kątem oka zobaczyłam, że Maya pokazuje mi uniesiony kciuk.
Wyszliśmy na zewnątrz.
-Gdzie idziemy?- spojrzałam na niego.
-Mam pomysł- poruszył wymownie brwiami- Chodź.
Nie wiedziałam o co mu chodzi, ale po prostu za nim szłam. A w zasadzie to chłopak zmuszał mnie do gry w berka.
-No czekaj żesz!- krzyczałam.
Lokaty śmiał się i tylko przyspieszał. Przyznam, że bawiłam się świetnie.
-Nie mam siły- westchnęłam w końcu. Chłopak przystanął i podszedł do mnie.
-Ha, żartowałam!- zerwałam się i zaczęłam uciekać.
Nie udałoby mu się w nie złapać, gdyby nie fakt, że zapomniałam, że to on prowadzi.
Zaczęłam mu to tłumaczyć, kiedy mnie objął w pasie i okręcił, ale nie słuchał.
-Jasne, jasne, po prostu jestem szybszy.
Prychnęłam tylko.
Harry zabrał mnie do Hyde Parku. Usiedliśmy na ławce i podziwialiśmy zachód słońca. Przyjemnie i to bardzo.
-Wiesz- odezwał się nagle- Muszę ci coś powiedzieć.
____________
3 rozdział gotowy :D Mamy nadzieję, że się spodoba :)
Dziękujemy Wam za tyle wejść na stronę, naprawdę się cieszymy, że tyle osób to czyta x.
Prosimy Was jeszcze o głosowanie w sądzie ( prawa strona) .
Trochę zapieprzyłam z liczbą dni do końca ( miśka) , ale nie chcę mi się zmieniać, więc tu dopisujemy, że trwa ona do końca lutego :D
Buźka x
o tak .. Harry, Harry ; D
OdpowiedzUsuńmam nadzieję , że to z nim będzie Lena ; )
na razie Harry przegrywa tylko 4 głosami , więc wszystko jeszcze może się zmienić :)
OdpowiedzUsuńświetny blog. trochę inny od pozostałych ; ) piszcie dalej ;D
OdpowiedzUsuń@LoverToMusic
Genialny bloog! :) Czekam na nowy rozdział!!! <33
OdpowiedzUsuńJejuu jakie to zajebiste!
OdpowiedzUsuńCzekam na next i informuj mnie na tt craazygirl1D ;*
hej. uwielbiam tego bloga. piszcie dalej. kocham was.
OdpowiedzUsuńzapraszam na bloga mojej początkującej przyjaciolki, naprawde fajnie pisze: http://vas-hapenin.blogspot.com/