piątek, 31 sierpnia 2012

# 15 Can we fall one more time? stop the tape and rewind

* Zayn
Zabrałem Mayę w miejsce, gdzie zawszę chodziłem sam. To znaczy odkąd kupiliśmy dom obok dziewczyn. Postanowiłem, że nie będę już się z tym ukrywał. Dlatego zresztą przyprowadziłem Mayę tutaj, żeby powiedzieć jej wszystko, co do tej pory skrywałem. Nie chciałem , żeby ani Lou, ani tym bardziej Niall się o tym dowiedzieli.
- Dobra Zayn, teraz słucham co chcesz mi powiedzieć - uśmiechnęła  się do mnie May
- Ciężko jest mi o tym mówić. Zwłaszcza jak codziennie widzę, jak bardzo kochasz Nialla. On z resztą też Cię mocno kocha. A ja zrobiłem coś co po części zepsuło mnie. Zakochałem się w dziewczynie mojego przyjaciela. - Mówiłem, jednak Maya przerwała mi kładąc  palec na moich ustach.
- Czyli chcesz mi powiedzieć, że po prostu się we mnie zakochałeś -
- Ja... - zacząłem
- Nie poczekaj. Rozumiem o co ci chodzi, ale sam wiesz że to... - przerwałem jej
- Że to nie wypali ! wiem. Jednak wolałem żebyś wiedziała. Możesz teraz uznać mnie za debila, frajera i w ogóle za idiotę, ale musiałem ci to powiedzieć.
- Zayn , ja sama musiałabym być idiotką żeby tak cię nazwać. Jesteś wspaniałym chłopakiem, potrafisz pomóc w potrzebie, szanujesz innych i jeszcze dużo duuużo twoich zalet mogłabym tu teraz wymienić tylko ja już znalazłam kogoś kogo kocham. Właściwie to ten ktoś sam się znalazł - mówiąc to zaśmiała się - Wiesz, czasem ludzie robią rzeczy, których sami by się po sobie nie spodziewali. Ale taka jest już nasza natura i nic na to nie poradzimy.  A wracając do sprawy, to coś ci powiem. Jesteś wspaniałym chłopakiem i na pewno niedługo znajdziesz świetną dziewczynę. Obiecuję ci to - mówiła ze łzami w oczach.
Ja stałem tylko i słuchałem. Nie sądziłem, że kiedykolwiek usłyszę takie piękne słowa. Byłem bardzo wdzięczny May za to co dla mnie w tej chwili zrobiła. Wsparła mnie na duchu i pocieszyła. Jednak mojego uczucia do niej tak szybko nie usunę z życia. Będę musiał trochę pocierpieć, ale dam radę.
- Cieszę się  - odpowiedziała May i uśmiechając się przytuliła mnie.
Oboje stwierdziliśmy, że pora już wracać. Było już z deczka po 23. Miałem nadzieję, że chłopaki się nie martwią, no bo w końcu ani nie powiedzieliśmy, że wychodzimy i ani ja, ani Maya nie mieliśmy telefonu. Ale gdy wróciliśmy do domu nie było tak źle. Jedynie Liam chodził w kółko po pokoju zamartwiając się gdzie jesteśmy. Niall od razu rzucił się na May a mi pozostało tylko wymusić uśmiech. Nie miałem już dziś ochoty na nic. Umyłem się i poszedłem spać.


*Harry
- Lena, Lena skarbie nie płacz - podbiegłem do niej i chciałem przytulić, ale ona tylko bardziej skuliła się nie pozwalając mi na to. - Ej, co jest? Zrobiłem coś źle? - pytałem zdezorientowany.
- Nie, nie wiem, ja chyba, nie umiem - odpowiedziała dziewczyna.
- Czego nie umiesz? - przeraziłem się.
- Tobą dzielić, to cholernie trudne - spojrzała na mnie z łzami w oczach, a więc tu chodziło o tą fankę. Zerknąłem w jej oczy, chcąc jakoś jej przekazać, jak bardzo ją kocham, otarłem jej łzy. Ona miała na sobie makijaż? Starała się, dla mnie. Uśmiechnąłem się na myśl o tym, i od razu podniosłem ją z tej podłogi, przyciągnąłem do siebie i mocno pocałowałem.
- Kochanie - zmusiłem ją, żeby na mnie spojrzała - Kocham Cię i nic tego nie zmieni. - ona spojrzała na mnie i mocno objęła mnie w pasie kładąc głowę na mojej piersi.
- Też Cię kocham - powiedziała po chwili. - Przepraszam, nie powinnam tak reagować, w sumie to logiczne, jesteś sławny, masz fanki, histeryzuję, to chyba to osłabienie - spojrzała w inną stronę - Zaraz przyjdę, pewnie cała się rozmazałam. - uśmiechnęła się i poszła do łazienki
- Dla mnie i tak jesteś piękna, ale okej - powiedziałem i dałem jej całusa w policzek, po czym usiadłem na kanapie i włączyłem komputer

*Lena
- Jezu, po co ja tak histeryzuję ? - mówiłam do siebie patrząc w lustro. - Przecież mogę go tak zniechęcić - pokręciłam głową. - Ehh - poszukałam tonika do twarzy i wacikami starłam mój pseudo makijaż. Oblałam się potem zimną wodą i trochę oprzytomniałam. Strasznie bym chciała, żeby Maya tu była, tak bardzo za nią tęsknie, a poza tym, najlepiej by było, gdybyśmy już wrócili do domu. Cieszę się, że tu jestem, ale po prostu  tęsknie za chłopakami, za rodziną, Mayą, za wszystkim. Chyba chcę wrócić, tak to już chyba najwyższa pora, pomyślałam i wyszłam z łazienki. Spojrzałam na Harry'ego i powiedziałam
- Hazza, skarbie dobrze, że siedzisz przy komputerze
- Czemu ? - zdziwił się i podniósł głowę do góry
- Zamów bilety powrotne - powiedziałam rozglądając się po pokoju i łapiąc się za głowę ile będzie nas kosztował bagaż.
- Co? Do domu? - spojrzał na mnie zszokowany
- Tak - odpowiedziałam uśmiechając się, a on odłożył komputer na bok, podszedł i mocno mnie przytulił
- Jesteś pewna? - zapytał
- Oczywiście - powiedziałam i pocałowałam go w policzek, po czym odwróciłam się i zaczęłam składać rzeczy.
- Okej, to ja bukuję - rzucił chłopak i usiadł z powrotem do komputera
- O matko, jak my się zabierzemy - powiedziałam bardziej do siebie niż do niego, kiedy otworzyłam naszą wspólną szafę z której wysypała się masa ciuchów. Nie chciało mi się tego dnia już nic robić, więc stwierdziłam, że jutro zaczniemy pakowanie. Na dworze było jeszcze dosyć jasno. Pomimo godziny 19 zachciało mi się spać. Umyłam się, przebrałam i położyłam się spać.

Następnego dnia .

Udało mi się jakimś cudem wpakować rzeczy do naszych walizek. Było w miarę wcześnie. Harry zarezerwował lot na późny wieczór, żeby móc spędzić tutaj jeszcze ostatni dzień. Wczoraj odprawiliśmy Paul'a z powrotem do domu, obiecując, że następnego dnia, też wyruszymy w podróż. No, ale wracając do bagażu, udało mi się wpakować rzeczy do walizek, gorzej było z ich zamknięciem. Wpadłam na pomysł, żeby położyć na nich coś ciężkiego. Podeszłam więc do jakiegoś regału i wyciągnęłam z niego książki, które ułożyłam na torbie.

*Maya

Obudziłam się wtulona w Nialla. Tak słodko spał , że nie miałam serca go budzić. Zeszłam po cichu na dół do salonu. Po drodze zaszłam do kuchni, w której siedział już Liam. Przywitałam się i zrobiłam sobie kilka kanapek z nutellą. Dosiadłam się do chłopaka, bo szkoda mi go było jak tak sam siedział. Porozmawialiśmy trochę o Danielle. Liam dużo mi o niej opowiadał. Miałam jakieś dzikie pragnienie żeby ją poznać. Wydawała się całkiem fajna. Payne obiecał, że na pewno mnie z nią zapozna. Nie chcąc obudzić reszty naszym gadaniem wyszliśmy na podwórko. Dzień od początku zapowiadał się wspaniale. Fajna pogoda i dobry humor , który udzielał mi się od samego rana. Nagle poczułam wibracje w telefonie. Spojrzałam na wyświetlacz i zobaczyłam słodkie zdjęcie Leny. To ona dzwoniła. Szybko odebrałam i zaczęłyśmy rozmawiać. Wzięłam na głośnik bo Liam cały czas pchał się do słuchawki. Po drugiej stronie to samo robił Harry. Pogadaliśmy trochę, ale to co usłyszałam na koniec wprawiło mnie w jeszcze lepszy nastrój. Lena wraca do domu. Jeszcze dzisiaj wieczorem będzie tu. Ze mną i z chłopakami. Przyjaciółka rozłączyła się a ja szybko pobiegłam do domu budzić chłopaków i dzielić się z nimi nową wiadomością. Najpierw pobiegłam do Nialla. Spał słodko  z otwartą buzią. Położyłam się koło niego i zaczęłam śpiewać morning song. Od razu się obudził a ja na całe gardło wykrzyczałam niespodziankę.
- Pieprzysz - nie dowierzał Nialler
- No serio mówię ! Jeszcze dzisiaj wieczorem Lena tu będzie - skakałam po łóżku
- Co wy do cholery robicie - wszedł do pokoju zaspany Lou
- Lena  z loczkiem dzisiaj przylatują - krzyknęłam i rzuciłam się na szyję Louisowi
- Yaaaaay mój mąż przylatuje ! Czekajcie muszę iść się ogarnąć - zaśmiał się brunet
- Ale dopiero wieczorem - poklepałam go po ramieniu
- Oooo to mam dużo czasu. A teraz wybaczcie, idę coś zjeść - poudawał hrabiego i wyszedł
- Tak się cieszę że Lena już wraca - powiedziałam i przytuliłam się do Nialla
- Też się cieszę. Stęskniłem się za nią - uśmiechnął się chłopak.
Zajrzałam do szafy i wygrzebałam ubrania, w które postanowiłam założyć. Padło na czarne rurki, szara bluzkę na ramiączka, czarne trampki i dużą bluzę Horana. Kiedy Nialler mnie zobaczył, uśmiechnął się i tylko rzucił "Pięknie wyglądasz" po czym podszedł i mnie pocałował.

*Lena
Dziś ostatni nasz dzień tutaj, trochę mi smutno, w sumie przywiązałam się już trochę do tego miejsca, tyle dobrych chwil tu przeżyłam, ale też złych, potrząsnęłam głową. Nie chciałam o tym myśleć. Razem z Hazzą wybieramy się na spacer. Poszłam do łazienki i się lekko umalowałam, założyłam do tego białą sukienkę, balerinki i brązowy sweterek na to, rozpuściłam włosy i wróciłam do mojego chłopaka który miał na sobie bluzkę z małym serduszkiem na którym widniał napis " Lover", plus miał czarne rurki i swoje ukochane białe trampki. Zakładał właśnie czapkę na głowę. Zaśmiałam się, bo niedawno przeczytałam w internecie, że kiedy Harry zakłada czapkę, to znaczy, że spał z kimś w nocy.
- Z czego się śmiejesz? - zapytał, a ja nie mogłam się powstrzymać z śmiechu, a ten podszedł do mnie i dodatkowo zaczął mnie łaskotać.Zaczęliśmy oboje się śmiać, kiedy to jakimś cudem wylądowaliśmy na łóżku, i to Harry na mnie leżał. Spojrzał mi w oczy i z łobuzerskim uśmiechem powiedział
- Pięknie wyglądasz - po czym zaczął mnie całować, tak delikatnie, ale wkładając w to miliony miłości, zdjęłam mu tą czapkę z głowy i włożyłam rękę w jego loczki. Połączyła nas chwila, było magicznie, kiedy nagle zadzwonił telefon Hazzy. Chłopak z zrezygnowaniem i wściekłością w oczach wyjął telefon i odebrał
- "Słucham?" - powiedział złym tonem.
- " Cześć synku, co słychać? " - zaśmiałam się, bo okazało się, że zadzwoniła do niego mama, wstałam z łóżka, poprawiłam się i podeszłam po torbę, z której wyjęłam błyszczyk.
- " Dobrze mamo, mogę potem do Ciebie zadzwonić?" - powiedział zażenowany Harry
- " No dobrze, dobrze" - odpowiedziała, a on się rozłączył, w tym samym czasie ja poprawiałam usta błyszczykiem.
Chłopak podszedł do mnie od tyłu i zaczął całować mnie po szyi i przytulać mnie.
- Na czym skończyliśmy? - zapytał pomiędzy pocałunkami.
- Na wychodzeniu z domu, skarbie - powiedziałam - pocałowałam go w policzek, a on przewrócił oczami, założył czapkę i wyszliśmy.

*Harry
Że musiała właśnie w takim momencie zadzwonić noo. Trzymałem właśnie Lenę za rękę, szliśmy na ostatni spacer tutaj. Widzę, że to przeżywa, ale cieszę się, że już wracamy, stęskniłem się za Londynem i za chłopakami, za tym idiotami. Ale jak wrócę, to czeka mnie niesamowicie dużo roboty, mam nadzieję, że Lena to zrozumie, na szczęście będzie mieć tam May. Ciekawe co u niej u Nialla, jacie, serio dawno nas tam nie było.
- Hej, chodź zrobię Ci zdjęcie. - powiedziała Lena.
- Ale ja jestem nie fotogieniczyny  - udawałem nieśmiałego, na co oboje się zaśmialiśmy, po czym stanąłem i poczekałem, aż ona zrobi zdjęcie.
- To teraz ja Tobie - powiedziałem i wyjąłem komórkę. Wtedy ona zapozowała.
Potem usiedliśmy na ławce w parku i zaczęliśmy robić sobie wspólne zdjęcia. Jeszcze później poszliśmy do wesołego miasteczka. Bawiliśmy się na samochodzikach, potem skakaliśmy na trampolinie, wjechaliśmy na czubek diabelskiego młyna, i tam pocałowałem Lenę najlepiej jak tylko mogłem.
- Kocham Cię, wiesz Harry? - powiedziała, kiedy się od siebie oderwaliśmy. W odpowiedzi mocno ją przytuliłem.
Wróciliśmy do domu, zabrałem nasze rzeczy, i zniosłem na dół, Lena jeszcze tam została. Musiało być jej bardzo ciężko. Wróciłem więc do niej i mocno jeszcze raz przytuliłem, po czym zamknęliśmy drzwi i oddaliśmy klucze. Poszliśmy do taksówki i dojechaliśmy na lotnisko. Oczywiście, nie obyło się bez tłumu fanek. Porobiłem sobie z nimi parę zdjęć, porozdawałem autografy i obiecałem, że je followne na twitterze, a potem poszliśmy na odprawę, potem do naszej bramki i w końcu weszliśmy do samolotu.
- Ja Ciebie też bardzo mocno kocham - powiedziałem w odpowiedzi do niej, kiedy to ona powiedziała, że mnie kocha na diabelskim młynie, złapałem ją za rękę i samolot ruszył.


Kolejny rozdział za nami : ) Przepraszam, że tak późno, ale to się mówi, wakacje więcej czasu, a tak na prawdę, jest zupełnie inaczej. :D mam nadzieję, że się wam rozdział spodoba : ) Dziękujemy, za wasze przemiłe komentarze i za wejścia, jesteście kochane xx 
                                                                                                                                                 Kate xx

Dobra a teraz ja :D ja też baaardzo was przepraszam że tak długo nie było tego rozdziału, ale bez kitu same wiecie jak to jest :D Dziękuję za tyyyyle wejść *.* jesteście MAGICZNE ! a list z Hogwartu nie przyszedł bo wasi rodzice go ukryli z zazdrości. Wiem to bo też tak mam :D dobra to ode mnie tyle.  Kochaaam was :3 
@Claudiaaa_123


czwartek, 19 lipca 2012

# 14 I wanna be with you I wanna feel your love.

                                                                             *Lou*
Ładnie się porobiło nie powiem, wszyscy mamy kaca jak stąd do wieczności. Niall ma nogę w gipsie, w sumie haha, ciekawe jak on to zrobił, mam nadzieję, że sobie przypomni. Lena w USA razem z Harry'm i Paul'em, współczuję im. Samolot się popsuł i mają go caaały czas na głowie, ja bym już chyba umierał z nerwów. A tak właściwie to można by zadzwonić do Hazzy. 
Kiedy oni jedli te kanapki postanowiłem, że pójdę na spacer i zadzwonię do niego. 
- Ej ludzie, idę się przejść. - rzuciłem do nich i spojrzałem na każdego po kolei.
- Spoko - odpowiedzieli chórem zajadając się śniadaniem.
Akurat kiedy wychodziłem z domu usłyszałem głos Niall'a który zawołał
- EJ NIE ZNĘCAJCIE SIĘ NAD MNĄ! Dajcie mi jeszcze jedną kanapkę nooo - powiedział tonem obrażonego dziecka, a ja śmiejąc się zamknąłem za sobą drzwi  i wygrzebałem telefon z kieszeni. 
Szybko wyszukałem numer przyjaciela i zadzwoniłem.
- Ale masz stary wyczucie - usłyszałem jego głos z słuchawki i uśmiechnąłem się do telefonu
- Ciebie też dobrze słyszeć chłopie - powiedziałem do niego. - Jak tam, co z Paul'em ?
- Siedzi na kanapie, marudzi i jęczy, ale moja genialna dziewczyna wpadła na pomysł, żeby wyłączyć korki i telewizor mu nie działa, może w końcu ruszy się gdzieś na miasto - opowiadał.
- Uuu, to ładnie hahaha - zaśmiałem się.
- No no, bardzo śmieszne. A co u was?
- No więc hmm, wszyscy skacowani po imprezie, i nie uwierzysz. - powstrzymywałem się od śmiechu.
- No dawaj - powiedział zaciekawiony loczek.
- Nialler złamał nogę! Autentycznie! 
- Cooo? Ale jak to? 
- No bo słuchaj, byliśmy na tej imprezie, wszyscy się upili i nikt nic nie pamięta, a rano nagle Niall wczołgał się domu a my patrzymy i takie o kurwa, on ma kość na wierzchu no i pojechaliśmy z nim do lekarza, ale już wszystko ok, ma gips i teraz obżera się kanapkami. - skwitowałem.
- Hahahaha, cały Nialler, kompletnie nieogarnięty - skomentował całą historię Loczek.
- Kiedy wracasz stary? - zmieniłem temat.
- Jak Lena wyzdrowieje - odpowiedział bez zastanowienia
- A co z Paul'em? - zmartwiłem się.
- No wiesz, będzie mnie zmuszał, żebym pojechał, ale nie chcę, nie mogę jej zostawić.
- Zrobisz jak będziesz uważał.

                                                               *Lena*
- Harry, kochanie! - zawołałam w sumie trochę głodna, nie jadłam nic od paru godzin i przydało by się wrzucić coś na ruszt. Chodziłam po pokojach szukając Loczka, ale nigdzie go nie było, doszłam do wniosku, że poczekam na niego u siebie. Podeszłam do lustra, cała byłam blada, nie ogarnięta, dziwiłam się, że on tak dalej z mną wytrzymuje. Przecież w sumie, mógłby mieć każdą. Jest sławnym Harry'm Styles'em z One Direction. Weszłam do łazienki i zrobiłam sobie mały makijaż, chciałam lepiej dla niego wyglądać potem chodziłam po pokoju zastanawiając się nad sobą, podeszłam do okna, zobaczyłam Hazze przed budynkiem z telefonem w ręce. Nagle podbiega do niego jakaś dziewczyna, zaczyna go przytulać i całować. Poczułam się okropnie. Jestem osłabiona i to wszystko do tego, zaczęłam płakać. Tak po prostu, osunęłam się na ziemię cała zapłakana, makijaż mi się rozpłynął, nie obchodziło mnie to, czułam się okropnie. Schowałam głowę w kolana. Zaczęłam myśleć, jaka jestem beznadziejna, że może lepiej by było, gdyby mnie zostawił...

                                                      *Harry*
No dobra, dobra, rozumiem, fanka i tak dalej ale ile można się do mnie lepić, chciałbym już wrócić do Leny, przytulić ją. Ale nie, jeszcze jedno zdjęcie, jeszcze raz, znowu mnie całuje w policzek.
- Will you marry me? - patrzy na mnie z wariackim spojrzeniem w oczach.
- Przecież mam dziewczynę - odpowiedziałem zupełnie bezradnie.
- I co z tego - zaśmiała się.
Też się uśmiechnąłem nie chciałem jej urazić. Kocham moje fanki, ale czasem są zbyt nachalne. Pożegnałem się z nią i już szedłem na górę, kiedy zauważyłem kobietę sprzedającą kwiaty, podszedłem więc do niej.
- Dzień Dobry, mogę Panią poprosić o kwiatka? - uśmiechnąłem się szczerze.
- Tak oczywiście, dla kogo? - powiedziała życzliwie kobieta.
- Dla dziewczyny - odpowiedziałem.
- Musisz ją mocno kochać. Daj jej ten bukiecik - pokazała na malutki bukiecik stokrotek - Jest naturalny i taki prawdziwy jak twoja miłość do niej.
- Dziękuję Pani - powiedziałem zdziwiony ale i bardzo ucieszony opinią tej kobiety, wyjąłem pieniądze, zapłaciłem jej i jak najszybciej wróciłem do pokoju, to co mnie tam zastało, było po prostu okropne...

* Maya
- Nie wiem jak wy, ale mi już starczy - powiedziałam wstając od stołu
- Ja też już dziękuję - powiedział Liam
- A ja sobie wezmę jeszcze tego tosta. - oświadczył Niall
- Jak Ty to robisz ? - spytał zdziwiony Li
- Ale co jak robię ? -
- Oj nieważne. Gdzie poszedł Lou ? - Zdziwił się Liam
- Poszedł zadzwonić do Hazzy. Ciekawe co tam u niego - zamyśliłam się.
Przez chwilę zakręciło mi się w głowie. Wstałam lekko chwiejąc się i wyszłam na podwórko.
Całe szczęście, że rodzice pozwolili mi zamieszkać razem z Leną. Szkoda tylko że Lena wyjechała. Ale sama ją w końcu do tego namawiałam. A zresztą nieważne. Położyłam się na hamaku i spróbowałam zasnąć. Nagle poczułam jak ktoś się koło mnie kładzie. Otworzyłam jedno oko i zobaczyłam Nialla, który wciskał się koło mnie na hamak.
- O hej - uśmiechnęłam się
- Hej skarbie - przywitał się Nialler. - przyszedłem z tobą porozmawiać
- Coś się stało ? -
- No właśnie o to samo chciałem zapytać
- Nie wszystko w porządku, tylko tak mi się dziwnie w głowie zakręciło - uspokoiłam chłopaka.
Niall uśmiechnął się i czule mnie objął. Chwilę poleżeliśmy aż usnęliśmy. 
Chwilę potem przebudziłam się. Nialler dalej spał, więc postanowiłam wygramolić się z jego objęć i pójść do domu. Otwierając drzwi na dzień dobry dostałam poduszką w twarz.
- Dzięki Louis - syknęłam 
- Ale to nie ja! - bronił się chłopak
- Jasneee.... I tak wiem Boo Bear że to ty - powiedziałam i schyliłam się żeby podnieść poduszkę. 
W tym czasie dostałam drugi raz tym razem dużo większą poduchą ! 
- No bez takich ! - krzyknęłam
- No ale teraz to już serio nie ja - udawał płacz Lou
- Tym razem to ja, sorki - przyznał się Zayn
- Dziękii.... Teraz to dostaniecie ! - krzyknęłam i pobiegłam w stronę chłopaków.
Zaczęliśmy się rzucać poduszkami. Nie wszyscy bo Liam siedział na schodach i ciągle pisał z kimś sms. Wrócił do świata żywych dopiero wtedy, gdy Louis przywalił mu poduszką.
- Łosiu ! Z kim tak randkujesz przez telefon - wydarł się Lou
- JA ? Niee,..... gram w grę . - palnął szybko Li
- W gre mówisz ? a w jaką ? - dopytywał Boo Bear
- W ... yyy.... no tą..... taką jedną sobie ściągnąłem
- Dobra Liam, wiemy że gadasz z Danielle. - zaśmiał się Zayn
- Skąd wiesz ? W ogóle skąd wy to wiecie ? - zdziwił się Liam
- Dzwoniła wczoraj na domowy jak już spałeś - odpowiedział ze spokojem Lou. - A właśnie, miałem Ci przekazać , że dzwoniła , więc proszę ! Danielle do ciebie dzwoniła.
- Dzięki że mi teraz mówisz - powiedział z deczka wkurzony Liam i wyszedł. 
- Chłopaki... - zaczęłam - szkoda mi go teraz. Patrzcie jak posmutniał - powiedziałam i zrobiłam minkę zbitego pieska.
- No w sumie.... Oj jutro mu przejdzie - skwitował Zayn. - Chodźcie na podwórko 
- Zaraz zaraz.... Nialler jeszcze śpi? - spytał mnie Lou
- Wydaje mi się że tak. - odpowiedziałam
- Mam pomysł jak go obudzimy
Pytająco spojrzałam na Louisa, który śmiesznie zaczął poruszać brwiami. Zayn też nie wiedział o co chodzi ale zrobiliśmy to co chciał Lou. Nalaliśmy do trzech wielkich wiader zimnej wody. 
- Ja umywam ręce - krzyknęłam w ostatniej chwili 
Niestety mój krzyk obudził Nialla. 
- Maya yyy.... zepsułaś zabawę  - posmutniał Lou
- Przepraszam, ale ja mojego kochania nie obleję lodowatą wodą na pobudkę -- powiedziałam i przytuliłam się do blondyna. 
- Chcieliście mnie oblać zimną wodą ? Dzięki - syknął Niall
- No ale przecież jeszcze nie oblaliśmy ! - bronił się Zayn
Nialler tylko na niego spojrzał, a Malik się zamknął. 
- Mam nadzieję że na mnie się nie gniewasz - spytałam wstając i iść w kierunku domu
- No jasne - zaśmiał się Nialler i pocałował mnie w policzek. Kątem oka widziałam jak Tommo i Zayn kładą się na hamaku. Wszystko byłoby okej gdyby nie dziwna mina Zayna. Całkiem odwróciłam głowę, bo myślałam że mi się wydaje, jednak w tym samym momencie Malik odwrócił się. No cóż. Może faktycznie mi się przewidziało. Gdy weszlismy do domu to ogarnęłam trochę salon, a Nialler w tym czasie robił nam coś na kolację. Mówiąc mam chodzi mi o mnie i jego. Te czubki niech sobie sami robią kolację. Poza tym byłam strasznie zmęczona. Ale czym ? Przecież cały dzień się opierdalałam. Po ogarnięciu pokoju zajrzałam do kuchni, sprawdzić jak sobie radzi mój Horanek. Szło mu całkiem nieźle, gdyby nie rozbite na podłodze jajka, rozsypana mąka i  jakiś rozlany płyn. 
- Co tu się stało ? - spytałam łapiąc się za głowę
- Podaj mi olej -
- Co ? Pytałam co tu się stało ! -
- Podaj mi olej . SZYBKO ! - podniósł głos chłopak
Ymm okej. Podałam i wyszłam. Jeszcze by mnie wrobił w sprzątanie. Poszłam na dwór zobaczyć co chłopcy robią. Louis słodko spał a Zayn patrzył w gwiazdy, które powoli pojawiały się na niebie.
- Co jest Zayn - spytałam cicho, żeby nie obudzić Lou.
- Nic. Zastanawiam się nad sensem życia  - odpowiedział zamyślony 
- Ale coś się stało ? 
- Nie - odpowiedział i spojrzał na mnie dziwnym wzrokiem. 
- Zayn powiedz, przecież widzę że coś się dzieje. - poprosiłam.
- Chodź ze mną. Nie chcę żeby ktoś to słyszał - powiedział i wstał
Poszłam za nim. Wyszliśmy na tyły domu i przeszliśmy przez ogrodzenie. Nie bardzo pasował mi ten pomysł, ponieważ byłam w sukience, ale dla przyjaciela wszystko. Zayn prowadził  mnie w jakieś miejsce, którego nie znałam. Coraz bardziej zaczęłam się bać, ponieważ było już coraz ciemniej.
- Zayn boję się, może już wracajmy - szepnęłam i złapałam Malika za rękę.
- Już mało zostało -
Zapięłam tylko sweter i posłusznie poszłam z Zaynem.
- To tu - powiedział Bad Boy i pokazał mi starą bramę.
- Malik mam sukienkę. - przypomniałam mu
- Racja, to chodź tam trochę dalej jest dziura - powiedział i puścił mi oczko.
Poszliśmy we wskazanym kierunku i przeszliśmy przez dziurę w bramie. Miejsce jakie zobaczyłam było piękne! Mały wodospad i wokół rozłożyste drzewa.
- Robi wrażenie, nie  ? - spytał śmiejąc się brunet.
- I to jakiee - wciąż się rozglądałam. Do czasu kiedy mój wzrok spotkał się ze wzrokiem Malika.- To co chciałeś mi powiedzieć ?
Zayn złapał mnie za rękę i zaczął mówić .


Nowy rozdział, nowa postać ( Danielle ;)) , nowy wygląd i nowa współautorka ;) Podoba się ? Mam nadzieję że tak. Liczymy na komentarze, które bardzo nas motywują ;) Pozdrawiam


Claudia ;) xx


Mam nadzieję, że się wam spodoba, trochę pracowałyśmy nad tym :D Chciałabym, żeby było duużo komentarzy pod tym rozdziałem, dacie  rade? : ) Bardzo nas to zmotywuję! : ) Pozdrawiam was baardzo moco! 

Kate xx

niedziela, 17 czerwca 2012

NOTKA :)

Siemka wszystkim :) 
Na wstępie chciałam przeprosić wszystkich, którzy czytają tego bloga za to, że było tyle czasu przerwy. Niestety z kilku powodów musiałyśmy chwilowo zawiesić bloga, ale już jest spoko z wyjątkiem jednej rzeczy. Z powodu kilku spraw Dominika nie jest w stanie prowadzić już tego bloga. Mi jest smutno i pewnie wam też ;C Ale zawsze jak chcecie poczytać sobie jej dzieła to możecie wejść tutaj : [LINK]  
Dalszą część będę pisać z Kasią :) (@Kateee_1294 )  Mam nadzieję, że z powodu odejścia Dominiki nie przestaniecie  czytać tego opowiadania ;) To ode mnie na tyle. Od jutra zaczną się prace nad 14 rozdziałem :) 


Pozdrawiaaaam   :)

@Claudiaaa_123          

piątek, 4 maja 2012

# 13 You know I've always got your back girl

*Liam*

Ughhh.... Moja głowa. Co się wczoraj działo ? Aaaa ... już pamiętam. Gruba biba. Nic dziwnego, że tak źle się czuję. Jest 10 i coś mi się wydaje, że pierwszy wstałem. Strasznie chciało mi się pić, więc zszedłem na dół do kuchni po coś do picia. *ŁUP*  ! No świetnie! Pewnie wszystkich obudziłem. No trudno, tak bywa.
- Co się stało ? - spytała Maya, zbiegając ze schodów do kuchni.
- Oj, bo szklanka mi spadła - powiedziałem, zbierając zbitą szklankę z podłogi
- Poczekaj, pomogę ci - powiedziała brunetka i kucnęła przy mnie
Staraliśmy się  być cicho, żeby reszta się nie obudziła. Miałem nadzieję, że jeszcze śpią.
Zamiotłem podłogę, żeby nie było żadnego odłamka szkła  i wyrzuciłem wszystko do kosza.
- MAYAAAA - dało się usłyszeć z góry
- No nie, już wstał - powiedziałem, śmiejąc się
- I ciekawe czego chce - powiedziała Maya, wtórując mi.
Po chwili dziewczyna wróciła.
-Co chciał ? - spytałem, uśmiechając się
- A co może chcieć Louis ? " Maya przynieś mi marchewkeee" - powiedziała Maya udając Lou.
Zaśmiałem się i podałem dziewczynie marchewkę.
- Jak mu dasz to przyjdź tu i zrobimy razem śniadanie, co ty na to ? - spytałem.
- Jasne - odpowiedziała i obdarzyła mnie ślicznym uśmiechem

Dziewczyna zaraz wróciła i zaczęliśmy robić śniadanie. Ja zrobiłem kilka tostów i postawiłem talerz z nimi na stole koło mleka , miski z dżemem i soku. Maya robiła gofry. Mmm jak pięknie pachniały.
- Dobra, postawię jeszcze nutelle i starczy - powiedziałem i sięgnąłem ręką do szafki
Gdy wszystko było już gotowe, na dół zeszli Lou z Zaynem.
- Dzień dobry śpiący królewicze - powiedziała Maya i usiadła do stołu
- No nie moja wina że boli mnie głowa - powiedział Zayn i też usiadł do stołu.
 - Zaraz dam wam jakieś leki na ból głowy - powiedziałem i wyjąłem z szuflady aspirynę.
- Rany chłopie , ty życie mi ratujesz - powiedział Lou i rzucił się do tabletek.
-  Kiedyś mi się odwdzięczysz - powiedziałem i mrugnąłem do niego.

Jedliśmy w ciszy. Nikt nic nie mówił , każdego bolała głowa  i mało co ubywało ze stołu. Właśnie ! O co chodzi ? No jasne !
- Nie zauważyliście czegoś ?  - spytałem prawie krzykiem.
- Niby czego - odpowiedział pytaniem na pytanie Lou.
- Horana nie ma ! -  krzyknąłem i wstałem od stołu.
- Rany , jak ja mogłam nie zauważy,ć że go nie ma ! - powiedziała Maya i złapała się za głowę.
- Trzeba go znaleźć . Wy sprawdźcie w domu może śpi gdzieś w kącie, ja zobaczę w ogrodzie, a jak się nie znajdzie to coś wymyślimy - powiedziałem, zakładając bluzę.
Nacisnąłem klamkę i popchnąłem drzwi. Co jest ? Nie chciały się otworzyć. Popchnąłem jeszcze bardziej.
- Ałaaa - usłyszałem zza drzwi
- Horan ? To ty ? Co ty tam robisz ?- pytałem, próbując przecisnąć się przez uchylone drzwi.
- No, bo nikt mi nie pomógł. Weź mnie podnieś . Chyba złamałem nogę. - mówił Irlandczyk
- O w dupe stary ! Tobie normalnie kość wystaje ! Jedziemy do szpitala. - powiedziałem - Ludzie jedziemy do szpitala !  Horan sobie piszczel złamał - krzyknąłem tym razem do reszty.
- Kochanie - powiedziała Maya i rzuciła się do chłopaka
- Teraz to kochanie , a wczoraj nawet mi nie pomogłaś - powiedział  z lekkim wyrzutem chłopak
- Nie kłócimy się ! Halooo ! - wsadziłem rękę pomiędzy ich twarze. - Jedźmy już do tego szpitala bo mu całkiem ta noga odpadnie

- Ale jak Ty w ogóle się pod domem znalazłeś - spytał Lou ,kierując samochodem.
- Nie pamiętam - powiedział blondyn - Bez kitu, nie pamiętam !
- Dobra koniec ploteczek, jesteśmy  na miejscu.
Minęło trochę czasu zanim wygramoliliśmy Horana z samochodu i zanieśliśmy do szpitala. Załatwiliśmy wszystko co trzeba i chwilę potem byliśmy już u lekarza . Wytłumaczyliśmy mężczyźnie wszystko , a on postanowił założyć Irlandczykowi gips.


- Ciesz się, że gips a nie noc w szpitalu - powiedział Zayn otwierając drzwi do domu
- Cieszyłbym się , jakbym pamiętał co się w ogóle stało - odpowiedział Niall
- Cicho, ktoś dzwoni - uciszyłem wszystkich
- Halo ? No jest. Już go daję - podałem telefon poszkodowanemu
- Tak ? Nie, nie dzwoniłem do ciebie. No yyy .... my byliśmy yyyy .... w emm... no byliśmy u Mayi. No głośno było bo .... bo film oglądaliśmy - dukał Niall.
To był Paul. Skąd się o wszystkim dowiedział ? Nie ważne, ważne jest tylko to co mu powiemy. Trzeba będzie coś wymyślić. Niall rozłączył się . Nie miał zadowolonej miny.
- Kto to był ? - spytał Zayn
- Paul - odpowiedział z przerażeniem blondyn
- Nie gadaj , że się dowiedział - złapał się za głowę Lou
- Yhy.... dowiedział się, i nie był zachwycony- mówił dalej Niall
- No ale skąd on to wie ? - każdy zadawał to pytanie na zmiane
- Upss..... - syknął Nialler spoglądając w swój telefon na połączenia wychodzące - nie jest dobrze. Zadzwoniłem do niego dziś  w nocy . Obstawiam że byliśmy wtedy pijani.
- Żartujesz ! No to jesteśmy w czarnej dupie - syknąłem.
- No ale chłopaki no, przecież wiecie że nie specjalnie !
- My wiemy, nie gniewamy się . Tylko teraz trzeba obmyślać co dalej - powiedziałem
- Wiecie co ? wejdźmy już do tego domu a nie tak stoimy - powiedziała Maya i pierwsza przekroczyła próg domu .
Pomogliśmy Niallerowi usiąść na kanapie w salonie a potem zostawiłem go z Lou i z Zaynem i poszedłem do kuchni zobaczyć co robi Maya. Robiła kanapki. Postanowiłem , że jej pomogę. Widziałem, że jest smutna więc postanowiłem  z nią porozmawiać.
- Co jest ? Czego jesteś smutna
- No bo to wszystko moja wina. Upiłam się wczoraj i tańczyłam z wszystkimi chłopakami w klubie, a Niall to widział. Sam wiesz jaki on jest, pewnie zrobiło mu się przykro i gdzieś uciekł czy coś. A teraz nie dość że ma złamaną nogę to jeszcze macie kłopoty z Paulem. To przeze mnie ! Nie powinno mnie tu być.
- Ale co ty opowiadasz ! Zobacz, że odkąd Niall poznał ciebie jest szczęśliwy. Wcześniej taki nie był, naprawdę ! I nie mów tak więcej ! Wszyscy cię tu kochamy i nie pozwolimy ci odejść. Chodź tu do mnie !- powiedziałem i przytuliłem dziewczynę. Było mi przykro, że tak się czuje. Każdy wiedział że to nie jej wina.
Staliśmy przytuleni przez dobre 7 minut. Po chwili poczułem jak dziewczyna delikatnie się odsuwa.
- Lepiej ? - spytałem uśmiechając się
- Jasne - odpowiedziała odwdzięczając się uśmiechem
- To kończmy robić te kanapki - zaśmiałem się.
Po chwili kanapki były już gotowe i razem z Mayą zanieśliśmy je do salonu.
- Ooooo kanapki ! kto mi poda ? - spytał Niall. Biedota nawet nie mógł się ruszyć po nie
- Ja , proszę - powiedziała Maya i dała Niallerowi kanapki. - Wiecie co , ja zadzwonię do Leny i opowiem jej o wszystkim.
- Pozdrów ją - krzyknąłem
- I ode mnie też ! - powiedział Lou
- No i od nas - powiedział Niall z Zaynem
- Jasne - uśmiechnęła się Maya i poszła na górę.

*Harry*

Paul przyleciał tu kilka dni temu a już mnie denerwuje. Ciągle siedzi przed telewizorem i marudzi. Poszedłby gdzieś na miasto czy do klubu a nie w domu truje nam dupę !
- Lena ja już nie wytrzymam dłużej z tym klocem - powiedziałem
- Jeszcze tylko 3 dni, dasz radę - powiedziała i przytuliła mnie
- Mam nadzieję - szepnąłem jej do ucha.
- Harry ! - usłyszałem z salonu - telewizor się zepsuł
- No jak to się zepsuł , tak sam ? - spytałem wkurzony
- No sam no , przecież ja tylko oglądałem - bronił  się Paul
- Jasne  - powiedziałem i wyszedłem

- Paul zepsuł nam telewizor - powiedziałem tym razem do Leny
- Nie zepsuł - uśmiechnęła się do mnie brunetka - wyłączyłam korki w salonie
- Lena ! Jesteś mistrzem - wybuchnąłem śmiechem i przytuliłem ją do siebie
- Jeszcze tego nie wiedziałeś ? - spytała i pocałowała mnie.
____________________
Ok, 13 rozdział mamy . Osobiście płaczę ze śmiechu, jak to czytam. Klaudia, kocham Cię xx
Świętujemy 6,000 wejść :D  wbijacie na party hard z Tommo i Paynem ? hahaahah.
Massive thank u xx  ~Miśka
____________________
Haha dzięki Miśka :) I ja też bardzo chciałabym wam podziękować za tyle wejść.
Jesteście niesamowici <3  ~Klaudia 



wtorek, 24 kwietnia 2012

#12 I wanna stay up all night and find a girl and tell her she's the one

*Maya*

Chociaż lecimy dopiero 1godzinę, ja mam już dosyć. Myślałam, że się chociaż prześpię, ale nie. Dlaczego? Niall ciągle jęczał mi do ucha, że jest głodny.
-To idź  i sobie coś kup - mówiłam przez zaciśnięte zęby
- No ale jak to kup ! Ja chcę z tobą iść - jęczał dalej
- Nie możesz raz pójść beze mnie ?
- Nie ! - krzyknął i pocałował mnie w policzek
- No dobra, pójdę . Ale to już ostatni raz - powiedziałam i uśmiechnęłam się do chłopaka
Od razu pojawił się szeroki uśmiech na jego twarzy. Szliśmy wzdłuż samolotu do baru. Nie był jakiś wyjątkowo wielki. Lada i kilka małych stolików.
- Dzień dobry . Co  podać ? - uśmiechnęła się do nas kasjerka
- Ja to poproszę 3 paczki żelków , małe czipsy, frytki , 4 stripsy i coca-cole. - wymieniał Niall
- To wszystko ? - pytała kobieta
- Nie ! Jeszcze dropsy owocowe i gumy miętowe
- To będzie razem 15,78.
- Proszę - powiedział Irlandczyk kładąc pieniądze na ladę.
- Do widzenia - powiedziałam i wyszliśmy
Gdy już usiedliśmy w fotelach spojrzałam na chłopaka. Serio ? On to wszystko chce zjeść ?  W tej samej chwili Nialler spojrzał się na mnie dziwnym wzrokiem jakby wiedział o co chodzi.
- Że niby ja tego nie zjem ? - spytał zdziwiony - Ja się boję że mi zabraknie
- Coo ? Tyle tego kupiłeś i jeszcze ma ci zbraknąć ? Matko, gdzie ty to mieścisz ? - pytałam szukając w torbie mojego BlackBerry.
- No jest trochę miejsca w moim brzuszku - powiedział uśmiechając się do mnie
- Dobra , to ty to jedz, a ja idę spać - powiedziałam i włączyłam na słuchawkach muzykę z telefonu.
Nie minęło nawet 30 minut , a ja poczułam , że ktoś mną telepie.
- Maya - Niall lekko mną potrząsną - głodny jestem
- Nie denerwuj mnie nawet! Przed chwilą jadłeś i daj mi spać - mówiłam odwracając się do niego tyłem
- No proszę cię ! Chodź ze mną !
- Dlaczego sam nie pójdziesz ?
- Bo chce z tobą ! - kłócił się ze mną
- Poczekaj , coś ci dam - powiedziałam sięgając do torby
Nialler uważnie mnie obserwował. Widziałam, że nie może się doczekać rzeczy którą mu dam
- Trzymaj- powiedziałam i wepchnęłam blondynowi dużą paczkę pełną jedzenia
- O mamuniu dziękuję kochanie ! Ale skąd ty to masz ? O rany ! Pringlesy ! I to moje ulubione ! - powiedział podekscytowany i pocałował mnie
- No , to teraz mogę iść spać ? - spytałam śmiejąc się
- Tak - powiedział i zaczął dobierać się do jedzenia.

 *Zayn* 

DOLECIELIŚMY! Jak dobrze być w domu. Chociaż z drugiej strony mógłbym zostać w tych Stanach. 
Muszę zadzwonić zaraz do Leny i dowiedzieć się, jak się czuje.
-Horan młocie! Wysiadaj z tego samolotu- krzyknąłem mu do ucha.
-Chwila, zgubiłem chips'a!
-Wysiadaj albo już nigdy w życiu nie zobaczysz na oczy ani jednego.
Blondyn z wielkim fochem podreptał ku drzwiom.
Powietrze! Po tylu godzinach lotu- świeże powietrze. I ten wiatr, który...ROZWIEWA MI WŁOSY?! O nie, wracam do samolotu!
-Zayn, co ty wyprawiasz?!- szarpnęła mną Maya.
-Jak to co? Wracam do samolotu. Ten wiatr...
-Zgłupiałeś- parsknęła śmiechem i pociągnęła mnie z powrotem.
Oczywiście na samym lotnisku czekał na nas Paul. Po kolei lustrował wzrokiem każdego z nas.
Mayę, Niall'a, mnie, Liam'a, Louis'a i...i nikogo więcej. Cholera, zapomnieliśmy  ustalić w samolocie wymówkę przed Paul'em na temat Hazzy.
-Czeeeść Paul- rzucił prędko Liam, który chyba też zdążył się zorientować, że zaraz nam się nieźle oberwie- Jestem strasznie zmęczony, może poszlibyśmy na jakąś kawę?
-Pewnie, możemy iść- mruknął wymijająco- Gdzie Harry?
-Yy, no on...był tu przed chwilą- stwierdził Niall- Poszedł tam o w prawo, pojechał do mamy. Spieszył się bardzo- kontynuował, a przy tym machał rękami, jak opętany.
-Naprawdę? Bo chciałbym z nim porozmawiać.
-To do niego zadzwoń- palnął blondyn.
-Nie, nie dzwoń- zaprotestowałem szybko- Powiedział, że odezwie się i postara się wrócić jak najszybciej.
-Ach, ciekawe- skrzywił się nasz menedżer.
Spuściliśmy wszyscy głowy.
-Macie mi coś do powiedzenia?
-Ech, Lenę pobili- westchnęła Maya.
-Co? Jak to?
-Zazdrosna fanka...
-Jak się czuje?
-Kto? Fanka?
-Horan, idioto, zamknij się- prychnąłem.
-Co raz lepiej- odpowiedziała Maya, ignorując nas.
-Ale chwila, chwila- Paul uniósł swój wskazujący palec- Harry zostaje z nią przez następny MIESIĄC?!
-Niecały miesiąc- odezwał się nieśmiało Lou.
-Nie ma nawet takiej opcji!- ryknął- Jutro chcę go widzieć w Londynie!
-Co? Ale to niemożliwe!- zaprotestowałem.
-Malik, nie kłóć się ze mną! Wyślę po niego prywatny samolot.
-Ale co z Leną?
-Jak nie chce zostać sama, niech wraca z nim.
-To niemożliwe- powtórzyłem.
-Dokładnie. Nie pozwolę jej zmarnować takiej szansy- zgodziła się ze mną Maya- Nie pozwolę jej wrócić do Londynu przez najbliższy miesiąc.
-To już wasza decyzja. Dziś wieczorem wysyłam samolot po Styles'a- machnął ręką nasz menedżer i oddalił się.

*Harry*

Nowy Jork jest piękny, owszem. Ale tęsknie za Londynem. Wróciłbym razem z przyjaciółmi, ale ważniejsze było dla mnie zdrowie Leny. Nie chciałem jej zostawiać. Spojrzałem na nią. Słodko spała. Niech odpoczywa. Wolałbym to ja mieć to podbite oko. Nie zasłużyła na to. Położyłem jej głowę delikatnie na sofie i wyszedłem na taras.
Gwiazdy oświetlały całe niebo. Muszę przyznać, że już dawno nie widziałem tak czystego nieba nocą. Wyglądało to magicznie. Poczułem wibracje w kieszeni.
-Hm, a ten co? Już się stęsknił?- spytałem samego siebie, patrząc w ekran- No cześć.
-Cześć- usłyszałem zdyszany głos Louis'a- Paul wysyła po ciebie samolot.
-CO?!- krzyknąłem spontanicznie, ale zaraz przyciszyłem głos w obawie, że zbudzę Lenę- Jak to, czy on oszalał? Przecież ja nie wrócę.
-My to wiemy, więc trzeba coś wymyśleć- westchnął.
-Powiedzcie mu, że nie wsiądę do tego samolotu i tyle.
-Łatwo ci mówić!- wydarł się na mnie i rozłączył.
Co za nerwy, za dużo napojów energetyzujących chyba wypił. No ładnie i co ja mam teraz zrobić? Przecież jak on tu przyleci, to nawet nie będzie opcji, że tutaj zostanę. Lena to na pewno zrozumie, ale ja nie chcę jej zostawiać.

*Liam* 

I co teraz? Musimy jakoś odciągnąć go od tego pomysłu, ale jak ten goryl się uprze. Siedzieliśmy wszyscy w naszym kompleksie cali zdenerwowani. Paul miał zaraz do nas przyjść, bo trzeba było ustalać jakie koncerty odwołujemy lub przenosimy na inny termin z powodu nieobecności Hazzy.
-On i tak nie wsiądzie do tego samolotu, zobaczysz- mruczał Zayn pod nosem.
-Wsiądzie- skwitował tylko.
-Nie zostawi tak Leny- stwierdził  Nialler.
-To ją weźmie ze sobą.
-NIE!- krzyknąłem- Ani on, ani żadno z nas nie pozwoli na to, żeby Lena zaprzepaściła taką szansę!
Nikt mi nie odpowiedział. Cholera, czy widok mnie krzyczącego jest aż tak dziwny? No chyba, bo w tej chwili każdy z moich przyjaciół, a nawet sam Paul wyglądali jak przestraszone psiaki.
- W porządku- ocknął się nasz menedżer- W takim razie ja tam polecę i nie pozwolę na to, by Lena wsiadła  do samolotu. Zabiorę tylko Harry'ego.
- To i tak nie przejdzie- prychnąłem.
*Zayn* 

No dobra, skoro nasz drogi, przecudowny, najlepszy i po prostu pojebany menedżer sobie wyjechał, nie zamierzam tego nie wykorzystać. Co to, to nie. 
-Zbierać się, idziemy do klubu!- oznajmiłem, ubierając kurtkę, przy wejściu do salonu.
-No ale jak to, już? Nic nie jadłem od dwudziestu minut- oburzył się Horan.
-No, a ja się muszę przebrać, pomalować- stwierdziła Maya.
-Matko, wy to do siebie pasujecie- przewróciłem oczami- Daje wam wszystkim piętnaście minut. Czekam na zewnątrz.
Boże, z kim ja mieszkam? Co to za patologia w ogóle. Załamany wyszedłem z domu i usiadłem na masce samochodu Hazzy. Uznałem, że weźmiemy jego, bo jest większy. Na całe szczęście zostawił kluczyki. 
Dawno nie imprezowałem tak porządnie, w jakimś klubie. Trzeba korzystać z okazji. 
-Gotowi, jedziemy na melanż!- usłyszałem wycie Louis'a, który szedł właśnie w moją stronę.
-Ty prowadzisz!- rzuciłem mu kluczyki i zająłem miejsce pasażera.

Muzyka z klubu roznosiła się po całych ulicach Londynu. Wybraliśmy ten najlepszy.
-Ja nie wiem, czy chcę tam z wami iść- jęknęła Maya.
-Bo?
-Bo widzę wasz zapał, potem będę musiała rzygających was wyciągać z tego klubu.
-Oho, jeszcze zobaczymy kto tu będzie, kogo wyciągał- zaśmiałem się.
Louis pierwsze co zrobił, to  pognał do baru. Zamówił dla każdego z nas po drinku. Moi przyjaciele zajęli miejsca przy ladzie i obserwowali ludzi na parkiecie.
-Nie no, błagam!- skrzywiłem się- Przyszliśmy się tu bawić. Kto idzie tańczyć.
-Ja!- Maya prawie na mnie skoczyła.
Wyciągnąłem ją na środek parkietu akurat wtedy, gdy z głośników puścili "LMFAO".
-Masz wyczucie- parsknęła śmiechem.
-Zawsze miałem.
Moje oczy wędrowały po wszystkich osobach na parkiecie. Nawaleni, spoceni ludzie- nie wyglądało to zbyt apetycznie, ale wiedziałem, że jeszcze godzina i sam nie będę lepszy. Tylko kogo ja oszukuję? Ja zawsze będę wyglądał apetycznie!
Mój wzrok zatrzymał się na wysokiej, szczupłej blondynce, która zupełnie sama siedziała na końcu baru. Sączyła drinka. Wyglądała na jakąś zagubioną. 
-Przepraszam, weź na parkiet Niall'a- szepnąłem Mayi do ucha- Zaraz wrócę.
Kątem oka widziałem, jak kieruje się do swojego chłopaka, a ja pewnym krokiem zmierzałem do tej uroczej blondynki.
-Cześć- rzuciłem, siadając obok niej- Nie tańczysz?
-Trochę się zmęczyłam- uśmiechnęła się nieśmiało-  A ty?
-Przykułaś moją uwagę- puściłem do niej oko- Zayn.
-Eillen, miło mi. Wiesz, tak w zasadzie to już odpoczęłam.
-Całkiem szybko- zauważyłem kpiąco- Ale w takim razie, zapraszam na parkiet.

*Niall*

Wydawało mi się, że Zayn powiedział Mayi, żeby wyciągnęła mnie do tańca. W końcu patrzył w moją stronę. Ale nie, ona poszła sobie po kolejnego drinka i ruszyła na poszukiwanie nowych znajomych. Chwilę później tańczyła już z jakimś brunetem. Następny w kolejce znalazł się sam Louis, potem Liam. Tylko mnie pominęła. Zatańczyła chyba z każdym możliwym kolesiem w klubie, nawet z samym DJem. Jedynie mnie pominęła. Czy ja byłem niewidzialny? Nie potrafiłem określić, jak się czułem. Wściekły, smutny? A może wszystko naraz? Wziąłem tylko jeszcze jedno piwo z baru i udałem się do męskiej toalety. Zamknąłem za sobą drzwi z hukiem. Kopnąłem ze złości w ścianę i osunąłem się na podłogę. Piwa z mojej butelki ubywało w coraz większym tempie. Nie umiałem się pohamować. Zabijało to moje smutki. Gdy w butelce nie było już ani kropli, czy nawet piany, postanowiłem pójść po jeszcze jedną. Chciałem się popisać i otworzyć drzwi kopniakiem, ale zamiast tego odbiłem się od nich i wylądowałem na tyłku. Zdenerwowany wstałem i zacząłem walić w te drzwi. Nic ani drgną. No to ładnie, nie ma to jak zatrzasnąć się w ubikacji.
Odwróciłem się i zauważyłem małe okienko u góry. Zmieszczę się? Powinienem. Zwinnie wdrapałem do góry. Na całe szczęście ściany były pokryte kafelkami, więc było mi łatwiej. Trochę to potrwało nim otworzyłem to okno, ale w końcu mi się udało.
-Oho, najniżej to tu nie jest- stwierdziłem, patrząc na dół. W dodatku moja głowa odmawiała mi posłuszeństwa i płatała figle. Niezłe miałem schizy. Czerwone auto raz znajdowało się po mojej lewej stronie, raz po prawej. Cóż, raz się żyje. Skacz Nialler. 
Skoczyłem i wylądowałem ładnie na dwóch nóżkach? O nie, tego nie mogę powiedzieć, gdyż jedna trochę mi się zawinęła, przez co znów ucierpiał mój tyłek. A wracając do nogi. Moja kość coś dziwnie wystawała, no ale chyba nie może być tak źle prawda? Czas się podnieść i chyba należy wrócić do klubu, bo potrzebuję kolejnego piwa. 
No tak, przydałoby się podnieść...Gdyby się jeszcze umiało. Ta kość trochę mnie uwierała i jakoś nie potrafiłem ustać na tej nodze. Chyba muszę tutaj zostać. Ale nie, mam telefon przecież. Wyjąłem go z kieszeni i wykręciłem pierwszy, lepszy numer. Już po dwóch sygnałach, odebrał.
-No cześć, dobrze, że odebrałeś- nie dałem mu dojść do słowa- Słuchaj, siedzę tu pod tym klubem i nie umiem wstać. Kość mi dziwnie wystaje z nogi. Zatrzasnąłem się w kiblu i musiałem wyjść przez okno, tylko, że coś mi mój skok nie wyszedł. Chodźcie tu mi pomóc, bo to co raz bardziej boli. A, i przynieście piwo.
-Horan?! Horan, ty...idioto! Coś ty narobił? Ooo, jak przyjadę, to się nie pozbierasz. Niech ja tylko wrócę. To się doigrałeś!
-Mm..Malik? O co ci chodzi?- wydukałem.
-Jaki Malik? Idź się lepiej prześpij i przygotuj na mój przyjazd. Jutro wracamy.
I się rozłączył...tylko kto? Zerknąłem na ekran. Trochę mi się mieniło w tych oczach...P...a...u...l..
O cholera, zadzwoniłem do Paul'a. No to się doigrałem.

*Lena*

-Paul ma racje, powinieneś wrócić- mówiłam spokojnie, powstrzymując Harry'ego przed dokonaniem morderstwa. Nigdy nie widziałam go tak wściekłego. Ale fakt, faktem, ich menedżer nie był najmilszą osobą. 
-Ty też chcesz, żebym wrócił?!- krzyknął na mnie.
-Nie, oczywiście, że nie chcę. Ale masz pracę, tak będzie lepiej i dla ciebie, i dla chłopców. Ja tu sobie poradzę.
- Nie wrócę i koniec- usiadł po turecku na ziemi i zrobił minę obrażonego dzieciaka.
-Styles, nawet mnie nie denerwuj, lepiej się pakuj- powiedział tylko Paul i wyszedł z salonu.
Podeszłam do chłopaka. Wyglądał dość komicznie w tej pozycji, więc z trudem powstrzymałam się od śmiechu.
-Kochanie, zrozum...
-Nawet nie zaczynaj- mruknął.
-Ma rację, nie zaczynaj. Sprawa się wyjaśniła- usłyszeliśmy rozwścieczonego Paul'a- Samolot się popsuł. Zostaniemy tu kilka dni. 
-O nie- jęknął Harry.
-Co znowu?- spojrzałam na niego zszokowana. Tak źle i tak źle.
-To oznacza, że jesteśmy na niego skazani przez kolejnych kilka dni- szepnął. 


__________
 
jest już 12 rozdział i ponad 5500 wejść za co chcemy bardzo podziękować .
Nie wierzę że Dominika każe mi pisać tą notkę do was bo zawsze robiła to ona, dzięki Miśka ;] <3
a właśnie a propo Miśki , to mam prośbę. Pomóżcie jej  i dajcie lajk :)
http://www.facebook.com/photo.php?fbid=254215558009789&set=a.249830651781613.53032.248132465284765&type=3&theater

z góry dzięki i miłego czytania :)


love yaa  xoxo

środa, 18 kwietnia 2012

#11 "If we could only turn back time."

 *Maya*

Siedziałam i grałam. To tak jakby serce kierowało moimi palcami. Nie interesowało mnie to co się działo dookoła mnie. Gdy skończyłam, odwróciłam się do Leny. Stała przodem do publiczności jednak wzrok kierowała w moją stronę. Widziałam jak dumna była z siebie, podobnie zresztą jak ja. Wstałam i podeszłam do przyjaciółki. Złapałyśmy się za ręce i ukłoniłyśmy. Chwilę później po sali roznosił się odgłos oklasków. Cieszyłam się, że mogłam pokazać to, co kocham i jeszcze większą radość sprawił mi fakt, że moja robota wszystkim się spodobała.
- I jak, może być ? - pytałam
- Dziewczyno ! Ty się pytasz czy może być ? To było najlepsze co do tej pory w moim życiu słyszałem - powiedział Nialler i przytulił się do mnie - Lena , ty też byłaś świetna - mówił tym razem do Leny.
Uśmiechnęłam się do chłopców i zeszłam ze sceny żeby do nich podejść. Przytuliłam się do każdego z nich, a gdy podeszłam do Liama, ten szepnął mi w ucho : jesteś niesamowita. Uśmiechnęłam się do niego i pocałowałam go w policzek. Z całego zespołu jako przyjaciel był najlepszy. Taka prawda. Lou to ten od imprez i zabaw, do Zayna szłam żeby doradzić się w sprawie wyglądu, a Harry .... Wiedziałam że on zawsze mi pomoże.
- Podobało się pani , pani Anabelle ?  - pytałam podchodząc do kobiety.
- Oczywiście , jesteście najlepsze - powiedziała w pośpiechu i wybiegła.
- Dobra ludzie, dość ty czułości - usłyszałam ze sceny, spojrzałam w górę i patrzyłam na Loczka, który tulił Lenę- Może byśmy już wrócili?
- Noo .... jestem głodny - jęknął Niall
- Nie no Nialler znowu !
- Chłopie ogar !
-Horan przed chwilą jadłeś !
- Wiecie co ? Obrażam się ! Chodź Maya, idziemy ! - powiedział mój chłopak i pociągnął mnie za rękę.
- To do potem - rzuciłam i pomachałam wszystkim.
Szliśmy wzdłuż ulic Nowego Jorku. Jak zwykle tłumy fanów, paparazzi, jednak już mnie to nie drażniło.
- Niall, ja nie chcę jeszcze wracać- powiedziałam tuląc się do blondyna.
- Co ty myślisz, że ja cię stamtąd wyrwałem, żeby dusić się w domu ? Chodź.
Złapałam chłopaka za rękę i poszłam za nim. Skręciliśmy w jakąś uliczkę i weszliśmy po starych schodach.
- Jesteś pewien, że to bezpieczne ? Te schody nie wyglądają na wytrzymałe - powiedziałam z nutką lęku w głosie.
- Zaufaj mi - powiedział Niall i pocałował mnie w czoło.
Wymieniliśmy się uśmiechami i poszliśmy dalej. Nie wiedziałam co jest na szczycie schodów, ale postanowiłam zaufać chłopakowi. Gdy weszliśmy na dach budynku, zaniemówiłam.
- I jak ? Warto było ? - spytał Irlandczyk
- Jasne - odpowiedziałam, łapiąc się za głowę .
Nigdy nie widziałam czegoś piękniejszego. Wysokie pięknie oświetlone budynki , ludzie spieszący się gdzieś, ruch uliczny.... Niby zwykłe rzeczy, ale ja nigdy czegoś takiego nawet sobie nie wyobrażałam.
W domu miałam nawet fototapetę Nowego Jorku, ale taki widok, to zupełnie co innego.
- Chciałabym spędzić tutaj resztę życia, w twoich objęciach - mówiłam rozmarzona.
- Serio ? Tutaj ? Na tym starym dachu ? - pytał zdziwiony
- Wiesz co ? - mówiłam ledwo powstrzymując się od śmiechu -  ty to jednak potrafisz wprowadzić romantyczną atmosferę - powiedziałam  i poczochrałam jego włosy
- Ej ej ! Układałem je pół godziny - oburzył się i dał mi lekkiego kuksańca w żebra
- Osz ty ! - krzyknęłam i zaczęłam gonić łobuza żeby mu oddać. Nie trwało to jednak długo, gdyż chłopak i tak był szybszy ode mnie- Poddaję się- uniosłam rękę do góry.
- No dobra kotek , to chodźmy już do reszty - powiedział czule przytulając się do mnie. I wtedy poczułam zapach jego ślicznych perfum... Blue chanel.  Zawszę nogi mi się uginały gdy je czułam.
Gdy schodziliśmy z budynku robiło się coraz ciemniej i ciemniej. Słońca już nie było widać, a miasto robiło się jeszcze bardziej urocze.


-Jesteśmy - krzyknęłam, otwierając drzwi.
- No wreszcie, już myślałam że ktoś was porwał - powiedziała Lena, śmiejąc się.
-Robimy wieczór filmowy- zakomenderował Lou.
-Jest jedzenie?- zaniepokoił się od razu mój partner.
-Nie, właśnie wychodziłam do sklepu- uśmiechnęła się przyjaciółka- Ktoś coś chce konkretnego?
-Marchewki!
-Colę!
-Coś do jedzenia- stwierdził Irlandczyk i zasiadł w fotelu.

*Lena*

Ubrałam w pośpiechu czarne conversy i zarzuciłam na siebie bluzę Harry'ego. Dziesięć minut drogi i byłam już w Tesco.Chodziłam po sklepie i wrzucałam produkty do koszyka. Wrzucałam po kolei  pięć paczek żelek, (oczywiście z myślą o Horanie ) napoje, kilka zgrzewek piw, czipsy, popcorn, paluszki i ciastka. Podeszłam do kasy i zapłaciłam za wszystko. Całe szczęście , że nie było dużej kolejki , bo jak najszybciej chciałam opuścić to duszne pomieszczenie. Gdy wyszłam ze sklepu zauważyłam że kilka dziewczyn idzie w moją stronę. Były uśmiechnięte, więc myślałam że to jakieś fanki One Direction, które chcą, abym przekazała coś chłopakom. Gdy podeszły do mnie, ich miny momentalnie się zmieniły.
- Jeśli jeszcze raz zobaczę cię z Harry'm, to nie chciałabym być tobą. - usłyszałam od jednej z dziewczyn
- Słucham ? - dziwnie spojrzałam w ich stronę - o co tu chodzi ?
- Nie wiesz laluniu o co tu chodzi ? O Stylesa tu chodzi. Masz się od niego odwalić - mówiła wciąż ta sama dziewczyna .
Nie wiedziałam dlaczego te dziewczyny tak mnie nie lubią. Zwłaszcza ta jedna, która przysuwała się coraz bliżej.
- Przepraszam, ale ja kocham Harry'ego i nic tego nie zmieni - powiedziałam dumna z siebie, jednak zaraz tego żałowałam
- Nie powinnaś była tego mówić - krzyknęła. Potem widziałam już tylko pięść i ciemność.

***

- Patrzcie, obudziła się
- Hej skarbie,  jak się czujesz ? Mam nadzieję że już wszystko dobrze - usłyszałam i poczułam jak ktoś się do mnie przytula
Szerzej otworzyłam oczy i zobaczyłam na moim brzuchu głowę Stylesa.
- Hej kochany - powiedziałam do Hazzy. - O jeej , co wy tu robicie  ? W ogóle to gdzie ja jestem ? - pytałam rozglądając się po sali
- Jesteś w szpitalu. Jakiś przechodzeń zobaczył cię zakrwawioną jak leżałaś na ulicy i zadzwonił po karetkę - powiedziała Maya przytulając się do mnie
- Pamiętasz co ci się stało ? - spytał Niall , a z buzi wypadły mu okruszki czipsów, które właśnie jadł.
- Chyba coś sobie przypominam. Podeszły do mnie jakieś dziewczyny i jedna mnie chyba walnęła.
- Yhy , i to porządnie - powiedział Lou, przyglądając się mi.
- I co teraz ? Przecież wy jutro wylatujecie  - powiedziałam ze smutkiem
- Ja nigdzie nie lecę ! Zostaję tu z tobą - zakomenderował Harry
- Nie możesz. Masz niedługo koncerty w UK.  - powiedziałam, głaszcząc chłopaka po głowie.
- Nie interesuje mnie to ! - krzyczał - Pomożecie mi ? - spytał tym razem chłopaków.
- Jasne , coś się wymyśli - powiedział Niall i poklepał Harry'ego po ramieniu

Maya i chłopaki siedzieli u mnie jeszcze z dwie godziny.
- Która godzina ? - spytałam
- Trochę przed północą. A czego pytasz ? - spytał Zayn
- Nie nic , tylko nie musicie iść ?  - powiedziałam uśmiechając się do niego
- Chyba przylecieliśmy tu do ciebie a nie do twojego domu, tak ? - powiedział Harry trochę oburzony moim pytaniem.
- Okej, to siedźcie ile chcecie - powiedziałam i przytuliłam się do chłopaka.
Całe szczęście, że w sali na której leżałam był telewizor i żadnego współlokatora. Louis z Liamem to by się chyba zanudzili gdyby nie ten sprzęt. Niall siedział z Mayą , więc nie chciałam im przeszkadzać.
Nie byłam pewna czy to dobry pomysł , żeby Harry ze mną został. Jasne, chciałabym żeby tak było, ale co powie na to Paul ? Na pewno będzie zły jak się dowie jutro, że Hazza tu został. No ale trudno, to nie moja sprawa, ja wolę się w to nie mieszać.
Rano obudziłam się w objęciach Loczka. Rozejrzałam się i zobaczyłam śpiącą Mayę na kolanach u Nialla , a Liam z Lou spali na łóżku obok.  Tylko Zayn drzemał na krześle . Aż szkoda mi się zrobiło jak popatrzyłam jacy wszyscy są zmęczeni, ale byłam im wdzięczna za to, że są ze mną.
-Harry wstawaj ! Niedługo pewnie masz samolot - powiedziałam lekko kołysząc chłopakiem
- Co, co się stało ? - pytał zdezorientowany - Ja przecież nigdzie nie lece. Budź chłopców a nie mnie !
Zrobiłam tak, jak powiedział.

-To do zobaczenia za niecały miesiąc- powtórzyła Maya po raz setny i obdarowała mnie kolejną serią buziaków- Będę tęsknić.
-Ja też myszko- uścisnęłam ją- Ale to szybciutko zleci, zobaczysz.
-Trzymaj się- przytulił mnie Zayn.
-Pamiętaj, zimne okłady!
-Liam! Poradzimy sobie- parsknęłam śmiechem.
-Odzywajcie się kilka razy dziennie- postawił warunek blondyn.
-I Harry, pilnuj jej- Louis spojrzał na Loczka.
-Ja nawet nie wiedziałam, że on potrafi zrobić taką poważną minę- mruknęłam do mojego chłopaka, który musiał powstrzymać śmiech.
-Spokojnie, wszystko będzie w porządku. Do zobaczenia!
Obserwowaliśmy, jak potykając się o każdy schodek, wchodzą do samolotu.
-Świry- westchnął Styles.
-Zdecydowanie.

___________________
GOTOWE ! 
Znów troszkę długo nie dodawałyśmy, ale to tylko i wyłącznie moja wina, so sorry - miśka.
Mamy nadzieję, że się podoba i liczymy na komentarze. Troszkę się porobiło :D
Love yaa x

piątek, 6 kwietnia 2012

#10 "Hold on to the feeling and don't let it go"

 *Niall*

Dzięki Lena. Sam nie odważyłbym się zacząć tego tematu. Kątem oka spojrzałem na Mayę. Widać było zmieszanie na jej twarzy. Rozejrzałem się po innych. Mało brakowało, a Liamowi wyszłyby oczy z orbit, a Louisowi prawie wleciała mucha do rozdziawionej buzi. 
-Też chciałbym się dowiedzieć - zacząłem cicho.
Wtedy wszyscy spojrzeli się na mnie. Spuściłem głowę w dół, dając do zrozumienia, że nie jest mi wesoło.
-Chodź - mruknęła Maya i złapała Lenę za rękę, po czym obie wyszły. 
- Niall... o co chodzi ? - spytał Zayn
Westchnąłem.
- Nie wiem czy Maya jeszcze mnie kocha. Ostatnio spędza coraz więcej czasu z tym całym Cole'm. To chłopak tej dziewczyny co się przystawiała do mnie na imprezie u Leny, pamiętacie ? - chłopaki przytaknęli głowami - Nie wiem czy Maya chce wzbudzić we mnie zazdrość czy po prostu jej się znudziłem. 
- A może chce ci pokazać, że było jej przykro wtedy i teraz chce, żebyś ty się tak poczuł - powiedział Lou.
- Bardzo możliwe, ale co mam teraz zrobić?  Przecież czasu nie cofnę, a poza tym sami wiecie, że byłem wtedy lekko wstawiony. 
- Mam pomysł. Zabierz ją na spacer, w którym wszystko sobie wyjaśnicie hmm ? - zaproponował Liam.
- Myślałem o tym , ale nie wiem czy ona się zgodzi, widzisz jak teraz mnie traktuje. 
- Zobaczysz, że jej przejdzie , pamiętasz jak ja głupio się zachowałem w stosunku do Leny, ona mnie kocha i mi wybaczyła. Maya też ci wybaczy - powiedział Hazza i poklepał mnie po ramieniu. 
Spojrzałem na chłopaków , którzy przyjaźnie uśmiechali się do mnie. 
- No jasne, dzięki chłopaki - powiedziałem i wszyscy się przytuliliśmy 
Po piętnastu minutach wróciły dziewczyny. Widząc minę Leny trochę się przestraszyłem. Nigdy nie widziałem jej takiej zdziwionej.
-Szczenięca miłość- parsknęła cicho, rozluźniając trochę atmosferę i zajęła miejsce przy stoliku.
- Nialler ... możesz na chwilę pójść ze mną ? - spytała Maya. Pytająco spojrzałem na chłopaków , którzy znacząco pokiwali głowami.
Wyszliśmy z budynku i pokierowaliśmy się w stronę lodziarni. 
- Kupić ci coś ? - spytałem kierując rękę do kieszeni z pieniędzmi
- Nie, dzięki - odparła sucho 
Kupiłem trzy gałki waniliowych lodów, złapałem Maye za rękę i pociągnąłem w stronę ławki. 
- To powiesz mi o co chodzi ? 
Dziewczyna spojrzała mi głęboko w oczy i zaczęła opowiadać.
Po dziesięciu minutach Maya skończyła, cały czas bohatersko walczyła z łzami. Ja nie mogłem wydobyć z siebie słowa. 
- Pewnie teraz mnie znienawidzisz, ale ja chcę cię przeprosić. To było najgorsze co zrobiłam w moim życiu. 
Pokręciłem tylko głową i położyłem jej palec na ustach.
-Nie mógłbym cię znienawidzić, po prostu bym nie potrafił. Wszystko rozumiem...
Maya rzuciła mi się w ramiona. Czułem jak moja koszulka robi się mokra. 
- Nie płacz - powiedziałem i przytuliłem dziewczynę najmocniej jak tylko umiałem. - Już wszystko będzie dobrze. Chodź, powinniśmy wracać.
Nareszcie ! Jak miło było widzieć, że Maya się uśmiecha. Złapałem ją za rękę i wróciliśmy do kawiarni gdzie czekali na nas przyjaciele.
- No wreszcie ! Co wy , całe USA obeszliście ? - spytał król marchewek.
- No co wy, przecież nie było nas tylko dziesięć minut - mówiła Maya.
- Razy 4 - dodał Harry.
- Ale widzę że już wszystko dobrze, tak ? - spytała Lena, dając Harry'emu kuksańca i kręcąc głową przez głupotę naszych drogich przyjaciół. Harry tylko przygarnął ją do siebie i pocałował w czubek głowy, co spowodowało uśmiech na jej twarzy.
- Wszystko w jak najlepszym porządku - powiedziałem i dałem Mayi buziaka w policzek.
- W takim razie przypominam, że zostało wam mało czasu do odlotu. Tylko dwa dni. Pomyślcie, co chcecie robić- powiedziała Lena 
- Ja to bym zjadł marchewkę - powiedział Lou po chwili namysłu 
Nasz śmiech rozniósł się po całej kawiarni, zwracając na siebie uwagę klientów.

*Liam*

-Daleko jeszcze?- spytałem.
-Tak- przytaknęła Lena.
-Daleko jeszcze?
-Tak!
-No to daleko, czy nie?!
-DALEKO!
Westchnąłem.
-Daleko jeszcze?
-Nie.
-SERIO?!
-NIE!
Prychnąłem.
-Payne, myślałem, że twoją ulubioną bajką jest "Toy Story"!- zdziwił się Louis.
-Myślałeś...
-Ja mam taki pomysł- klasnął Zayn- Na wieczór wypożyczamy "Shrek'a".
Wszyscy się zgodzili, więc zadowolony z siebie przestałem już dręczyć Lenę i grzecznie dotrzymywałem jej kroku w drodze na bilard.
-Jakie robimy drużyny?- przerwał ciszę Nialler i przygarnął szybko do siebie Mayę. Harry zrobił tak samo z Leną.
-Ja idę do was- rzuciłem si.
-A ja nie- mruknął Tomlinson- Bo jak Horan zobaczy jedzenie, to koniec. Lena, mogę się przyczepić?
-Jasne- pociągnęła go za rękę.
-Zayn?- zwróciłem się do chłopaka. Było to oczywiste, że chłopak pójdzie do przeciwnej drużyny. 
Każdy z nas widział, jak on patrzy na Lenę. Tylko sama zainteresowana nie zdawała sobie z tego sprawy. Kiedy Malik podszedł do drużyny dziewczyny, Harry spojrzał na niego kątem oka smutny, ale nic nie powiedział. 
W ciszy ruszyliśmy za Leną, która na cały nasz pobyt tutaj, była naszą przewodniczką. 
-Daleko...
-LIAM!- krzyknęła dziewczyna i wszyscy wybuchnęliśmy śmiechem.

-Ja płacę- poinformowałem- Bierzcie kije, bile i trójkąt i idźcie wybrać stół.
Zrobili to, o co prosiłem. Zapłaciłem i zamówiłem jeszcze dla każdego z nas po coli.
-Nic do jedzenia?- spytała grzecznie barmanka. Zerknąłem na Horana.
-Nie, dziękuję- W końcu nie wspominał, że jest głodny. Inna sprawa, że on zawsze by jadł, ale trudno- mamy grać, a nie jeść.
Z butelkami napojów w rękach ostrożnie skierowałem się w stronę bandy wariatów, którzy byli w trakcie rozwalania sali bilardowej.
-MALIK, STYLES! ODŁÓŻCIE TE KIJE, TO NIE MIECZE ŚWIETLNE!
-ZABRALI MI JE, BYŁEM PIERWSZY- zawył Louis.
-Powiedziałem- odłóżcie!
Tomlinson momentalnie ucichł.
-Dobrze tato, ale nie krzycz tak na nas, to miejsce publiczne- spuścił głowę lokaty i usiadł, jak nieżywy na krześle, a mulat się zarumienił i wtulił się w Lenę, która zaczęła go pocieszać.
-Hej!- Paczcie, Styles ożył, podniósł się z krzesła, jakby było gorące i podbiegł do nich, niczym struś pędziwiatr- Ja też jestem smutny- powiedział, ponownie spuszczając głowę. Zayn posłusznie ustąpił miejsca przyjacielowi i usunął się na bok, a Harry usiadł na kolanach swojej dziewczyny i udawał wystraszonego chłopca.
-Dobra, grajmy- odezwał się Zayn. Oj, ktoś tu sobie chyba nie radzi z emocjami.
Westchnąłem i rozstawiłem bile na stole.
-Rozbijasz ojcze- stwierdziła Maya.
-Mamy połówki- powiedziałem, kiedy udało mi się jedną wbić.
-To zaczynamy!

 *Lena*

-Dobra, ale skoro już nas tam zaciągasz, to pokażesz nam, jak tańczysz- odezwał się Niall.
-Ja przepraszam bardzo, ale to był pomysł Harry'ego i Lou, żeby tam iść!
-Czyli co? Że nie pokażesz?- oburzył się mój chłopak- Zmieniam zdanie! Ja tam nie chcę iść!
-Zobaczymy...Louis idziesz?
-Ależ oczywiście- rozczochraniec podbiegł do mnie i wziął mnie pod rękę- Ja się nią zaopiekuję- zawołał do Loczka, który obrażony został w tyle.
Powstrzymałam śmiech.
-Dobra no, jak już tak bardzo nalegacie, to pójdę- westchnął, udając obojętność. Podbiegł do nas i oczywiście "przypadkiem" odepchnął Louis'a ode mnie, po czym złapał mnie za rękę.
-Harry?- parsknęłam.
-Tak?
-Kocham cię.
Chłopak przygarnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. Uśmiechnęłam się delikatnie i odwzajemniłam pocałunek.
-KONIEC CZUŁOŚCI!- zawył Niall- GŁODNY SIĘ ZROBIŁEM.
-Tam na rogu masz sklep- powiedziałam, nie odrywając się od Hazzy, co wyraźnie mu się spodobało.
-Nie mam kasy- przerywał nam dalej blondynek.
-Idź z Mayą- warknął Harry.
-Ale ja też nie mam- odezwała się nieśmiało moja przyjaciółka.
-Och, chodź- pociągnęłam chłopaka za rękę- Potem dokończymy. Jak Horan głodny, to nie kłóćmy się z nim.
Harry'emu nie za bardzo spodobał się taki obrót sytuacji, ale posłusznie podreptał za mną do sklepu. Kupiłam dla każdego po rogaliku, swojego w zasadzie oddałam też Niallowi, który był mi za to niesamowicie wdzięczny.
-A jak mi jeszcze raz w czymś dzisiaj przeszkodzisz, to obiecuję, że do końca wyjazdu nic nie dostaniesz- uśmiechnęłam się słodko.
-Ohohohoho, tobie to chyba lepiej się w nic nie wtrącać- stwierdził z pełną buzią.
Pokręciłam głową ze śmiechem i wyszłam ze sklepu, gdzie czekał na nas loczek.
-Nakarmiony.
Skinęłam głową.
-A więc?- uśmiechnął się łobuzersko i objął w talii.
-Później- przygryzłam wargę, ruchem głowy wskazując na przyjaciół, dołączających do nas.

-Tu. Jest. Cudownie- wydukała Maya, gdy stanęliśmy pod sceną.
-I ty tu jesteś codziennie?- spytał Harry.
Przytaknęłam dumnie.
-Nie wierzę, że nie chciałem ci pozwolić tu przyjechać...
-Nie wracajmy do tego tematu- uśmiechnęłam się- Chcę wam kogoś przedstawić.
Ku nam zmierzała wysoka kobieta. Jej blond włosy były spięte w ciasnego koka, co idealnie eksponowało jej rysy. Poruszała się z gracją i wdziękiem.
-Witaj Leno- posłała mi przyjazny uśmiech.
-Dzień dobry- odwzajemniłam gest- Tak więc to jest moja opiekunka, a jednocześnie trenerka tańca nowoczesnego- Anabelle Cartness- przedstawiłam ją przyjaciołom- Pani Cartness, to moi przyjaciele, którzy dzięki pani znajdują się teraz z nami; Maya, Niall, Louis, Zayn, Liam i Harry.
-Trudno nie znać tych chłopców- stwierdziła Anabelle- Nie wiedziałam, że masz takich sławnych przyjaciół.
-Tak się złożyło. Przypadkowe spotkanie- wzruszyłam ramionami.
-Jesteśmy pani bardzo wdzięczni za bilety, to dla nas wiele znaczy- odezwał się, jak zawsze najrozsądniejszy Liam.
-Cała przyjemność po mojej stronie. Lena mi o was sporo opowiadała. Na pewno wasz przyjazd dodatkowo zmotywuje ją do ciężkiej pracy.
-Obijała się?- zareagował od razu Harry, karcąc mnie wzrokiem.
-Nie, skąd!
-Po prostu tęskniłam- szepnęłam.
Komuś się chyba głupio zrobiło. Zachichotałam.
-Scena jest wolna?- zmienił szybko temat.
Anabelle skinęła głową.
-Wiem, o czym myślisz i uważam, że to świetny pomysł- mrugnęła do niego.
-Christina Perri "Jar of hearts"?- spytałam, a moja instruktorka tylko uśmiechnęła się ciepło.
-Ja to umiem grać- pisnęła moja przyjaciółka- A tam stoi fortepian!
-To wskakuj na scenę- zaśmiałam się.
Pobiegła jak oparzona. Ściągnęłam moje trampki, rozciągnęłam się trochę i zajęłam miejsce na środku sceny.
-Maya, graj. LINK
 Rozbrzmiały pierwsze dźwięki piosenki, usłyszałam cudowny głos Mayi. Pierwszy krok, ruch ręką, swing, obrót. Zapomniałam o wszystkim. Słyszałam tylko muzykę. To nie ja prowadziłam ciało, to ciało prowadziło mnie.
____________________________________
10 rozdział ukończony (: dziękujemy za tyle komentarzy i wejść- AMAZAYN (: x
Oczywiście liczymy pod tym rozdziałem na tyle samo komentarzy  a nawet więcej :)
Love yaa x




czwartek, 29 marca 2012

#9 "I can't be ur superman"

*miesiąc później*
*Maya*

Pakowanie, pakowanie, pakowanie. Nie mogłam się odpędzić od ilości ciuchów, które powinnam wziąć. 
Fioletowe rurki...a może lepiej czarne? Przecież są bardziej uniwersalne. 
Czerwony top....Nieeeeee, w tym zielonym lepiej wyglądam.
Baleriny, conversy i reeboki... Które wygodniejsze?
Cholera Maya, ogarnij się! Nie jedziesz tam przecież na dwa miesiące! Spojrzałam na moją walizkę i choć byłam pewna, że tak czy siak, nie zamknie się, upchnęłam tam jeszcze dwie pary spodni, t-shirt i baleriny.
Zegarek wskazywał godzinę piętnastą. Ok, więc za trzy godziny mamy samolot.
Zdążyłam jeszcze wziąć prysznic, a nawet umyć włosy.
Kiedy stałam na środku pokoju w samym ręczniku, usłyszałam skrzypienie drzwi.
No co za wychowanie?
-NIE WCHODZIĆ!- krzyknęłam i rzuciłam jednym z moich reeboków w stronę podglądywacza. Byłam wręcz pewna, że to Tomlinson. Zboczeniec jeden.
-Maya?- rozległ się donośny i  za drzwiami. Głos, który codziennie poprawiał mi humor; głos, który stawał się niesamowicie piskliwy, dowiadując się o braku marchewek w domu. Nie myliłam się, jeśli chodzi o właściciela tego głosu.
Drzwi ponownie zaczęły się otwierać i ujrzałam ten niezmieniający się nieład na głowie.
-Przepraszam- rzuciłam, przebierając się- Ale wiesz jest coś takiego jak kultura osobista, a jak ktoś takową posiada, to przeważnie puka do cudzego pokoju.
Król Marchewek wyszczerzył się i sprzedał mi kuksańca w brzuch.
-Spakowana?- spytał.
-Sam oceń...
Lou wybuchnął niepohamowanym śmiechem. W pewnym momencie myślałam, że biedak udusi mi się na tej podłodze, ale opanował się. Wstał i ściągnął z lampy mój pomarańczowy top, pozbierał spodnie z parapetu, a przy okazji udało mu się nawet znaleźć jedną parę skarpetek w umywalce.
Louis- odkrywca.
Dałam mu buziaka w nagrodę.
-Iii...jeszcze jedno...-ruchem głowy, wskazałam walizkę, która bynajmniej nie wyglądała na taką, co ma zamiar się zamknąć.
Chłopak usadowił na niej swój zgrabny tyłek i zręcznie ją zapiął.
-Jesteś wielki- rzuciłam się na niego.
-No wiem- prychnął, jakby to było oczywiste- A teraz ubieraj się. Czekamy na dole.

Wiecie, co jest największym minusem pobytu w Stanach? Lot samolotem. Co prawda nie można tego zaliczyć do spędzania czasu w tym miejscu, ale wiadomo, o co mi chodzi.
Dobrze, że wzięłam ze sobą dwie książki i naładowałam do pełna mojego iPoda, bo chyba bym skoczyła ze spadochronu po jakiś dwudziestu minutach lotu. Całą drogę pisałam też z Colem.
Tak, właśnie z nim. Zignorowałam fakt, że w samolocie nie powinno się używać telefonów komórkowych.
On napisał pierwszy.
"Miłej podróży i dziękuję za ten miesiąc x"
Tak, może to zabrzmi dziwnie, ale cały miesiąc spędziliśmy razem. Prawdę mówiąc to z nim spędzałam więcej czasu, niż z moim chłopakiem. Niall chodził obrażony na mnie, jak na człowieka, który przepisał mu dietę. Obrażony, bo nie spędzałam z nim czasu. Na całe dnie gdzieś znikałam i nie mówiłam nikomu, gdzie idę. Pewnie domyślał się mimo wszystko, z kim jestem, ale ja nie miałam zamiaru tego tematu poruszać. Co do mojego pocałunku z Cole'm- zapomniany. Nic takiego się nie wydarzyło i nie wiedział o tym nikt, prócz nas. Pozostały relacje czysto przyjacielskie...tak sądzę. Szczerze? Nie mam pojęcia, dlaczego tak się zachowywałam. Przecież jestem szczęśliwa z Horanem troszczy się o mnie, lubimy spędzać razem czas. Sądzę, że gdyby Cole się nie odezwał, nie byłoby tego problemu.
Ten wyjazd miał tylko dwa plusy- spotkanie Leny i pobieżne zwiedzenie Nowego Jorku. 

*Lena*

No ile można czekać na tych sześciu bałwanów? Cholernie się za nimi stęskniłam. Chciałam już przytulić to drobne ciało mojej przyjaciółki, rzucić w Lou marchewkami, które przygotowałam, wręczyć Niall'owi koszyk jedzenia, zobaczyć tą cieszącą się mordkę Zayn'a na widok podręcznego lusterka, które trzymałam dla niego w torebce i pokazać Liam'owi żółwia mojej choreografki. Ale przede wszystkim...chciałam poczuć to ciepło bijące od Loczka i znów czuć się bezpieczna i kochana. 
"Londyn- wylądował"
Odczytałam na tablicy i jak głupia rzuciłam się do terminala A, z którego zaraz mieli wyjść moi przyjaciele.
-Zostaw moje włosy, idioto- usłyszałam w oddali.
-ZAYN- pisnęłam, nie zwracając uwagi na ludzi, którzy na dźwięk mojego okrzyku stanęli w miejscu i wpatrywali się we mnie, jakbym była chodzącą figurą woskową. 
-LENA!
I właśnie wtedy zorientowałam się, dlaczego ci ludzie tak naprawdę się zatrzymali.
"Zayn". Głupia ja, powinnam wymyślić mu jakąś ksywkę. No, ale czy to by coś dało? Nigdy w życiu. Przecież chłopak, który nosił to imię, chwile później wynurzył się z tłumu.
-Zayn!
-O mój Boże, to Zayn Malik.
-Vas Happenin?
-Zayn, daj mi swój autograf!
-Jezus, Zayn czy mogę sobie zrobić z tobą zdjęcie?
-Zayn, wyjdziesz za mnie?!
A już chwilę potem:
-LOUIS!
-HARRY!
-LIAM!
-NIALL!
No tak, nie ma to jak wolność, pomyślałam i przerażona widokiem, czy może bitwą, która właśnie się przede mną rozgrywała, skierowałam się na ławkę.
-Lena, stójże!- głos mojej kochanej Mayi przebił wszystkie inne. 
Jak w wojsku zawróciłam i prawie przewróciłam tą NAJWSPANIALSZĄ na świecie dziewczynę. 
-Nawet nie wiesz, jak się za tobą stęskniłam- mówiła, jednocześnie mocząc mi koszulkę.
-Żartujesz? Codziennie oglądałam nasze zdjęcia na laptopie- powiedziałam, dławiąc się łzami.
Ścisnęłam ją jeszcze mocniej, po czym odsunęłam się i zlustrowałam ją wzrokiem.
-Wyjaśnisz mi jak w ciągu miesiąca można tak wyładnieć?- spytałam, krzywiąc się.
-Spójrz na siebie! Schudłaś chyba ze trzy kilo- stwierdziła.
Pokręciłam głową i przeniosłam wzrok na zoo.
-Tragedia, prawda?- westchnęła Maya.
-Zdecydowanie.
Usiadłyśmy na krzesełkach i cierpliwie czekałyśmy. Nosiło mnie, emocje aż się prosiły, żeby wyjść na zewnątrz. Oni przyjechali do mnie, nie do was, chciałam wykrzyczeć. Chciałam...
-Lena?
Obróciłam się gwałtownie.
Jak to? Co? Skąd? Przecież...
-Harry? Dlaczego nie jesteś z resztą?- spytałam cicho.
-Ponieważ przyjechałem tu do ciebie- uśmiechnął się nieśmiało.
Dręczyło go od środka zachowanie z przed miesiąca. Mimo, że od mojego wyjazdu rozmawialiśmy prawie codziennie. To nie to samo, co patrzeć mu prosto w oczy. Przecież nawet się nie pożegnaliśmy jak trzeba.
Poczułam, jak na dźwięk jego słów, rumienię się, a moje oczy zaczynają się szklić. Nogi, ręce, wszystkie kończyny zaczęły odmawiać posłuszeństwa.
Jakby tego było mało, on podszedł do mnie i podał mi rękę. Podniosłam się.
-Zmieniłaś się- szepnął- Wypiękniałaś, choć nie wiedziałem, że to jest możliwe.
Czemu, no ja się pytam czemu ten chłopak tak na mnie działa?
Zarzuciłam mu ręce na szyję i wtuliłam się w jego bark.
-Tęskniłam.
Cholera, dopiero co przestałam płakać! Harry objął mnie mocno i okręcił. Tańczyliśmy? Ja nie wiem, przy nim zawsze czułam się tak, jakbym tańczyła.
Jednocześnie zwróciliśmy na siebie uwagę wszystkich ludzi w okół. 
I co? Zaraz oberwę w głowę czymś twardym, za to że jestem w ramionach Harry'ego Styles'a? 
Nie, Directioners chyba nie są, aż tak głupie, prawda?
A może w całym Nowym Jorku jeszcze dziś zawisną plakaty z moim zdjęciem i podpisem: " Lena Miller to idiotka"? 
Tak, czy inaczej. Byłam pewna, że znajdę wsparcie.
Po chwili jednak przekonałam się, że wcale nie będę musiała go szukać. 
-Pięknie razem wyglądacie- krzyknęła jedna.
-Ciągle pisał na twitterze, jak za tobą tęskni- zawołała druga.
-No pocałujcie się wreszcie- warknęła trzecia ze złością.
Mój skarb parsknął śmiechem, na co ja mu zawtórowałam.
-I czego się śmiejecie?- rozległ się głos Louis'a- Nie słyszeliście? Już!
Po tych słowach poczułam na swoich wargach, wargi tak dobrze mi już znane. Ich zapach, ich kształt, ich smak, każdy zakamarek- to wszystko było zakodowane w mojej głowie.
Wargi te zaczęły się wpijać w moje i przesyłać wiadomość, w której były zawarte tylko dwa słowa.

*Maya*

Jestem zdania, że Lena i Harry powinni zagrać w jakimś melodramacie. Nie widziałam piękniejszej sceny, niż ta na lotnisku. Przysięgam. Tak strasznie cieszyłam się szczęściem mojej przyjaciółki. Odkąd zaczęłyśmy mówić, chciałyśmy dla siebie jak najlepiej. Jeżeli chcecie nazwać jakąś osobę "wzorową przyjaciółką", nazwijcie tak Lenę. 
Bałam się, bałam się reakcji jej, kiedy dowie się o Cole'u. Zrozumie, ale będzie zła. Nie dlatego, że go pocałowałam i spędziłam z nim poprzedni miesiąc, tylko dlatego, że nie powiedziałam jej o tym wcześniej. Ale gdy dowiedziałam się, że będę miała możliwość powiedzenia jej o tym w cztery oczy, nie widziałam konieczności zawracania jej głowy wcześniej. Znajdowała się w Stanach po to, żeby kształcić się dalej w tańcu, czyli tym, co kocha, a nie po to, by przejmować się tym, co działo się w moim życiu prywatnym w dodatku tysiące kilometrów od niej. 
-Gotowa na swoje pierwszy obiad w Nowym Jorku?
Skinęłam głową i biorąc z łóżka torebki, wyszłyśmy na korytarz, gdzie czekali już na nas chłopcy.
-Gdzie idziemy?- spytał Harry, obejmując ją w pasie.
Niall tak nie zrobił, Niall mnie nie objął. Został w tyle, udając, że podziwia zatłoczone ulice miasta. Przyspieszyłam więc kroku i żeby zabić smutek, weszłam między Lou a Zayn'a. 
-Vas Happenin mała?- rzucił czarny.
-Głodna jestem- wzruszyłam ramionami i wysiliłam na uśmiech.
-Niespodzianka czeka- odezwała się Lena, odpowiadając jednocześnie na pytanie Hazzy.
Zaciekawieni ruszyliśmy za ich dwójką. Zapewne, ale tylko zapewne, gdyby było wszystko normalnie, szłabym teraz z tym farbowanym blondynem obok tej szczęśliwej dwójki i rozmawialibyśmy o tym, co mamy ochotę zjeść. Horan pewnie wymieniłby mi rzeczy, o których nigdy w życiu nie słyszałam i pewnie, gdyby nie on, bym nie usłyszała. Ale to tylko "zapewne"...
Zatrzymaliśmy się w środku parku. A dokładniej przy ławce, na której widniała masa serc, imion...sami wiecie.
-Maya, Niall chodźcie tu- zawołał lokaty, wyciągając z kieszeni scyzoryk.
No, więc Lena dowie się wszystkiego szybciej, niż mi się zdawało.

*Lena*

Czułam się najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem, wydrapując na ławce swoje imię i patrząc, jak Harry dopisuje obok niego swoje, a na końcu rysuje symboliczne serduszko. Po zakończonej czynności uśmiechnęłam się do niego najpiękniej, jak potrafiłam, po czym zwróciłam się do Mayi.
-No kochana, twoja kolej.
Wbiła we mnie niepewny wzrok i powoli przejęła scyzoryk. Przykucnęła przy ławce, nawet nie spojrzała na Niall'a.
Za to ja to zrobiłam.
-No rusz to swoje seksowne dupsko, nie stój tak!
Coś czuję, że wiele mnie ominęło w ciągu tego miesiąca. Ale po minach reszty wywnioskowałam, że nie jestem sama.
Liam popchnął blondyna w stronę Mayi.
-Jeżeli zaraz nie znajdziesz się obok niej, nie dostaniesz dzisiaj nic do jedzenia- warknął tak, że usłyszałam to tylko ja i sam zainteresowany.
Horan najwyraźniej nie chciał siać dalej podejrzeń i unosząc, z trudem, kąciki warg przysiadł na ławce i czekał, aż jego dziewczyna (mam nadzieję, że wciąż mogłam ją tak nazywać) skończy, a następnie przejął od niej nożyk i już po chwili zawidniało tam jego imię oraz serduszko.
Oj Maya, my chyba musimy porozmawiać.

Atmosfera w restauracji była bardzo nieswoja. Miałam nadzieję, że ta góra jedzenia, którą zafundowałam Niall'owi poprawi mu humor, ale chłopak zachowywał się, jakby cierpiał na jakąś poważną chorobę. Po powrocie do domu miałam zamiar zamknąć Mayę w pokoju i nie wypuszczać dopóki mi wszystkiego nie powie. Jak ona w ogóle mogła? Nic mi nie powiedzieć? Siedziałam tu przez miesiąc i myślałam, że oni się tam świetnie bawią, a tu najprawdopodobniej wychodzi na to, że wcale nie było tak kolorowo. Jak ja mam tu wytrzymać kolejny miesiąc, całe dnie spędzając na zamartwianiu się o nią? Przecież to chyba logiczne, że nie wytrzymam.
-Przepraszam, czy państwo jeszcze coś zamawiają?- wybiła mnie z transu kelnerka.
-Nie dziękujemy- zaprzeczyłam, nim ktokolwiek zdążył się odezwać- Poprosimy już rachunek.
-Już?- Zayn rzucił mi oburzone spojrzenie, kiedy kelnerka odeszła do lady.
-Przepraszam, głowa mnie boli- skłamałam.
-Mnie nie oszukasz- pociągnął mnie za rękę Harry, kiedy chciałam wstać- O co ci chodzi?
-Może Maya i Niall nam powiedzą...
 ________
dość szybko nam wyszedł ten 9 rozdział :D 
wgl powiemy Wam, ze strasznie wczuwamy się w rolę Leny i Mayi.
Szkoda, ze to nierzeczywistość :<
KOMENTUJCIE, OBSERWUJCIE <3 x




niedziela, 25 marca 2012

#8" I can love u more than this"

*Lena*
COOO ? Broadway ? To są jakieś żarty ? Owszem , kocham tańczyć, nawet podobno nieźle mi to wychodzi, ale żeby Broadway ? Stałam tam i gapiłam się w tą kartkę jak głupia przez jakieś 5 minut. Z transu wybudził mnie Hazza.
- To może ja już pójdę.
- Chcesz mnie teraz zostawić z tym samą ? Nie ma mowy ! Nigdzie nie idziesz, zostajesz tu ze mną. Potrzebuję cię teraz.
-Okej, dla ciebie wszystko - powiedział i  pocałował mnie w policzek .
Poszliśmy do mojego pokoju po czym oboje rzuciliśmy się na łóżko. Leżeliśmy dobre 20 minut w ciszy. Leżąc tak czułam jak po policzku lecą mi łzy.
- Hej, płaczesz ? Nie płacz - czułam jak jego wargi muskają moją szyję.
- Ale Harry ! Czy nie rozumiesz, że jak tam pojadę to mogę cię stracić ?
- Ahaa...czyli jednak chcesz jechać, okej.... niech będzie - mówił Harry, powoli odsuwając się ode mnie.
- Co chcesz przez to powiedzieć ?
No super, jeszcze tylko mi tej kłótni brakowało.
- To że teraz będziesz mieć mnie daleko. A ja tak nie chce ! Kocham cię i nie mam zamiaru cię tracić rozumiesz?
- Hazza ja też cię kocham , nawet nie wiesz jak bardzo, ale ....
- Ale ? jakie ale ?! przecież od dłuższego czasu widzę że coraz bardziej mnie olewasz. Dodatkowe zajęcia taneczne, pokazy ... myślisz że tego nie widzę ?! - chłopak coraz bardziej podnosił na mnie głos.
- O przepraszam bardzo , ale gdyby nie te wszystkie pokazy i zajęcia nie dostałabym się na Broadway!
- I byłoby o wiele lepiej - mruknął.
- Teraz to przesadziłeś! Wyjdź !
- Mam wyjść ?
Ogłuchł momentalnie, czy jak ?
- Tak , powiedziałam żebyś wyszedł
- Okej jak chcesz. Zadzwonię wieczorem, narazie - powiedział delikatnie zamykając za sobą drzwi
Jeszcze tego brakowało, żebym wybierała pomiędzy tańcem a chłopakiem. Kompletnie nie wiedziałam co mam robić. Poszłam pod prysznic i wskoczyłam w piżamę. Włączyłam na chwilę laptopa  z nadzieją że na fb albo tt zastanę Mayę. Nie myliłam się. Kochany komputerowiec siedzi pewnie odkąd wrócił do domu.
Zaczęłyśmy pisać. Pochwaliłam się przyjaciółce listem i wytłumaczyłam całą sytuację. Stwierdziłyśmy że spotkamy się jutro . Całe szczęście nie ma jutro dużo zajęć, więc spokojnie będziemy mogły się spotkać.
O godzinie 23:30 leżałam już w łóżku. Nagle zadzwonił telefon. To Hazza , przez chwilę wahałam się czy odebrać , jednak odrzuciłam połączenie. Chłopak dzwonił jeszcze kilka razy, jednak nie miałam zamiaru z nim rozmawiać.

*Następnego dnia*

-Myślisz że powinnam tam lecieć ? - pytałam niepewnie
- Jasne ! Przecież taniec to całe twoje życie - krzyczała mi do ucha Maya
- No tak , ale Hazza też jest częścią mojego życia i nie zapominajmy o tym.
-Nim się nie przejmuj , porozmawiam z nim.
- Serio ? jesteś kochana - mówiłam przytulając Mayę.
- No to akurat wiem-  cała Maya , skromna i pomocna - chodź- złapała mnie za rękę - pójdziemy na lody
Wstałyśmy i poszłyśmy w stronę budki.
Ups.... chyba mamy mały problem, pomyślałam widząc Stylesa na ławce koło budki do której szłyśmy
- Maya chodźmy stąd - złapałam ją za rękę i delikatnie odciągnęłam
- Wyluzuj, ty idź zamów lody a ja z nim porozmawiam
- Jesteś pewna ?
- Jasne , zaraz do ciebie wrócę - mówiła idąc w stronę loczka
Nie  chciałam się na nich patrzeć, więc starałam się podejść do budki niezauważona przez chłopaka. Udało mi się i szybko zamówiłam lody. Czas strasznie mi się dłużył.O czym oni już tyle gadają ! Ciekawość mnie zjadała od środka , ale przecież tam nie pójdę i nie zapytam o czym rozmawiają. I tak Maya  mi wszystko opowie.
Oho, chyba kończą, ale Hazza nie ma zadowolonej miny , Maya zresztą też .....
- I jak ? - pytałam
- I jak ? Nic do niego nie dociera , nie mam pojęcia co w niego wstąpiło. Nigdy przecież taki nie był.
- To fakt , nie był taki.
- Wiesz co ? Jedź ! Jedź do USA i nie przejmuj się nim. Zobaczysz , zatęskni, i mu przejdzie. Ty wrócisz i wszystko będzie jak dawniej . - mówiła Maya przytulając się do mnie
- Chyba tak zrobię. Nie pozwolę aby taka szansa przepadła . Dzięki Maya
Wracałyśmy do domów obejmując się nawzajem . Po 20 minutach drogi byłyśmy już pod moim domem.
- Podprowadzić cię dalej czy już sama pójdziesz ? - spytałam
- Dam radę - mówiła Maya całując mnie w policzek
- Jeszcze raz dziękuję . - pomachałam przyjaciółce i zamknęłam drzwi.
Jestem wykończona , pomyślałam i po zimnym prysznicu wskoczyłam od razu pod kołdrę

*Harry*
Świetnie ! Tracę dziewczynę. Włóczyłem się po mieście słuchając jakichś smutów na słuchawkach.
 Z rozmyślań wyrwał mnie Horan
- O ! Nareszcie ! Gdzie ty się włóczysz ! Martwiliśmy się o ciebie ! Chłopaki już cię szukają ! Trzeba im powiedzieć, że już cie znalazłem
- Co ? Co się stało - pytałem
- Jak to co się stało  ? Do domu raz dwa !
Nialler zarzucił mnie jakąś kurtkę nie wiem po co , ale to miłe z jego strony, troszczył się o mnie jak starszy brat .
- Dziękuję  - mruknąłem
Gdy weszliśmy do domu pierwsze co zrobiłem to zamknąłem się w swoim pokoju. Nie miałem ochoty z nikim rozmawiać ani nie chciałem nikogo oglądać. Czułem się okropnie. Jak Ona może mi to robić, przecież jeśli by mnie kochała to na pewno nie wyjechałaby do tego USA .
Po 2 godzinach siedzenia w ciemnościach usłyszałem pukanie do drzwi.
- Co wy znowu chcecie !?
- To ja Niall, przyniosłem ci kawałek pizzy , chcesz ?
- Pizza ? Horan, żartujesz ? - pytałem ze zwątpieniem blondyna
- Nie , czemu miałbym żartować ?
- Nie ważne. Chcesz coś jeszcze ?
- Tak, chcę z tobą porozmawiać. Mogę wejść ? - nie miałem chęci na rozmowy, ale a tym obżarciuchem zawsze mogę szczerze porozmawiać.
- Jasne, siadaj - usiadłem na łóżku i poklepałem miejsce koło mnie
- Powiedz mi szczerze, bardzo kochasz Lenę?
- Serio ? Pytasz się mnie ? Kocham ją najmocniej na świecie. Kocham ją bardziej niż ty jedzenie i bardziej niż Maya muzykę - I tu spojrzenie Horana sprawiło że lekko się uśmiechnąłem
- No to nieźle ..... No to zobacz, kochasz Lenę , wiesz , że ona kocha taniec jednak nie pozwalasz jej spełnić swoich marzeń. Postaw się w jej sytuacji, wyobraź sobie, że masz szansę wystąpić przed całym światem na największej scenie. Ja wiem, że bardzo byś tego chciał. I teraz sobie pomyśl, że przez czyjąś głupotę mógłbyś to stracić. Co byś zrobił ? Posłuchałbyś tej osoby czy nie ?
- No.... chyba raczej nie
- No i dziękuję , chyba wiesz już jak czuje się Lena.
Rozmawialiśmy tak dobre półtorej godziny. Kochany żarłok. Dzięki niemu przejrzałem na oczy. Postanowiłem zadzwonić do kochanej i zapytać czy się ze mną spotka. Wykręciłem numer i czekałem na sygnał. Jeden, drugi ... Lena odbierz, trzeci .... "nagraj wiadomość "
Cholera ! Czego nie odbiera ? Postanowiłem że zadzwonię do Mayi
- Halo ?
- Hej Maya , wiesz może co się dzieje z Leną ?
- Emm.... Ona pojechała teraz do ciotki. I niestety muszę cię zmartwić ale potem leci od razu do USA.
- Słucham ?! - nie mogłem w to uwierzyć - I pojechała tak bez pożegnania ?
- Z chłopakami się żegnała, niestety tylko telefonicznie ale inaczej nie mogła. Do ciebie też dzwoniła ale nie odbierałeś - mówiła trochę smutnym głosem Maya
- Naprawdę ? Cholera ,pewnie nie słyszałem . Dobra, dzięki za pomoc , miłego wieczoru i przepraszam cię że tak późno
- Nic się nie stało, w końcu jesteśmy od tego żeby sobie pomagać i się wspierać - słyszałem jak się uśmiecha
- No jasne , dobranoc
- Miłej nocy
Byłem zły na siebie że tak się zachowałem. Postanowiłem zadzwonić do dziewczyny dla której zostałem stworzony. Całe szczęście odebrała.  Nasza rozmowa trwała jakąś godzinę, wszystko jej wyjaśniłem i przeprosiłem za moje głupie zachowanie. Dziewczynie też było trochę przykro z tego powodu. Ale cóż, czasu się nie cofnie. Teraz będę musiał czekać 2 miesiące zanim się z nią zobaczę i będę mógł się do niej przytulić.

*Następnego dnia*

*Maya*

Obudził mnie dźwięk telefonu. Spojrzałam na wyświetlacz : Cole dzwoni . Cole ? Chłopak tej brunetki która miziała się z Niallem na imprezie ? Skąd ja w ogóle miałam jego numer.
- Halo ?
- Maya ? Hej , masz ochotę się dzisiaj spotkać ?
- Chyba nie mam żadnych planów więc czemu nie
- Super. To o 12 pod fontanną w parku ?
- Okej, do zobaczenia - rozłączyłam się
Co on ode mnie chciał  ? No ale dobra , już 10 więc przydałoby wstawać . Przy okazji zadzwoniłam jeszcze do Leny. U niej wszystko w porządku jednak już tęskni. Ja też tęsknię za nią i to bardzo . Ale nie zawsze będziemy koło siebie.
Wstałam, umyłam się i ubrałam. Założyłam czarne krótkie spodenki, szarą bluzkę na ramiączkach i malinowe vansy.Włosy zostawiłam rozpuszczone i delikatnie się pomalowałam. Zeszłam na dół do kuchni żeby coś zjeść. W salonie na kanapie siedziała moja mama i z kimś rozmawiała. Weszłam do pokoju i kogo zobaczyłam  ? Niallera !
- Niall ? co ty tu robisz ? - spytałam trochę zmieszana. Nic nie mówił że przyjdzie
- Chciałem zrobić ci niespodziankę i chyba się udało - mówił przytulając się do mnie - coś nie tak ?  - chyba zobaczył moją reakcję
- Nie , wszystko dobrze, miło z twojej strony tylko jest jedna rzecz. Chodź, opowiem ci w kuchni.
Opowiedziałam chłopakowi o telefonie od Cole'a  w trakcie robienia śniadania.
-Chcesz trochę płatków z mlekiem ?
- Nie dzięki , jakoś nie mam ochoty na mleko - czyżby Niallerem załapał drobnego focha ?
- Wszystko w porządku ? - spytałam siadając do stołu
- Tak, jest dobrze. Czyli nie spotykamy się już dzisiaj ? - mówił przygaszonym głosem
- Teraz możemy pójść na spacer, mam jeszcze godzinę czasu
- Okej, niech będzie
Dokończyłam jeść śniadanie i wyszliśmy. Poszliśmy na lody a potem do parku. Po godzinie spacerowania spojrzałam na zegarek .  Była 11.40.
-Kotek ja już chyba muszę iść . - powiedziałam smutno - ale spotkamy się później ?
- Jasne , będę dzwonił - powiedział chłopak i pocałował mnie
Rozeszliśmy się w swoje strony. Ja poszłam w głąb parku pod fontannę a on .... nawet nie wiem.
Gdy byłam coraz bliżej zauważyłam Cole'a . Był ubrany w czarne rurki, czerwone vansy i miał na sobie  niebieską koszulkę ze znakiem supermena. Muszę przyznać  że niezłe z niego ciacho. Brązowe oczy , dłuższe karmelowe włosy  mmm to co lubię. Gdy podeszłam bliżej chłopak wstał i podszedł do mnie
- Hej - rzuciłam - co się stało , że  chciałeś się ze mną spotkać ? W szkole nawet ze sobą nie rozmawiamy
- Cześć. Tak , to prawda , ale chciałem z tobą porozmawiać o zachowaniu Camili.
 - Ahh , to ta brunetka która przystawiała się do Nialla - smutno spuściłam głowę
  - Czyli jednak Dylan nie kłamał . Może pójdziemy do kawiarni i tam porozmawiamy ? -zaproponował
- Okej, chodźmy.
Drogą nikt się nie odzywał . Nawet nie wiedziałam o czym mam z nim rozmawiać. Tyle co go znam to z widzenia ze szkoły, dlatego trochę się zdziwiłam jak zaproponował mi to spotkanie. Teraz już wiem jaki był tego powód.
Gdy doszliśmy już na miejsce zajęliśmy stolik w rogu, żeby nie rzucać się w oczy.
- To słuchaj - zaczęłam i opowiedziałam chłopakowi wszystko, nie kryjąc swojej złości
- No to nic innego jak tylko koniec mojego związku z nią . A ty jak myślisz ?
- Ja ? Ja nie wiem , to twoja sprawa , ty powinieneś zdecydować. - odparłam sucho
- No jasne, a może dasz się zaprosić do mnie do domu ?
- Do ciebie ? Nie bardzo , mam jeszcze dużo spraw do załatwienia - mówiłam kierując się w stronę wyjścia
- Nie daj się prosić drugi raz - mówił dziwnie przysuwając się do mnie
- No dobrze , ale tylko na chwilę - uśmiechnęłam się
Była już godzina 15, a ja miałam się jeszcze spotkać z Niallem, ale skoro on nie dzwoni to pewnie ma inne plany . Gdy byliśmy już u Cole'a zaproponował oglądanie filmu. Wybrał jakąś romantyczną komedię , najgorsze co mógł wziąć. No ale okej , przeżyję. Oglądaliśmy i w połowie filmu chłopak zauważył, że się nudzę.
- Okej , to skoro film cię nie interesuje to się zabawimy ?
Spojrzałam pytającym wzrokiem . Co to miało być ? Powoli zauważyłam że Cole przysuwa się coraz bliżej, i bliżej , aż w końcu nasze usta się zetknęły.  Nie wiedziałam co mam robić . Mimowolnie zaczęłam się z nim całować. Coraz namiętniej. Kiedy jego ręka zeszła w okolice moich piersi ogarnęłam się.
- Nie! Ja nie mogę ! Muszę już iść  - mówiłam wychodząc z pokoju
- Poczekaj !
Momentalnie odwróciłam się w jego stronę .
- Przepraszam ! Możemy uznać , że tego nie było ? - pytał smutny
- Jasne , cześć - powiedziałam i wyszłam
Boże .... co ja zrobiłam ? Usłyszałam dzwonek telefonu. O nie ! To Nialler , co ja mu teraz powiem ?
- Hej Maya , to jak z tym spotkaniem ?
- Wiesz , moja ciocia prosiła mnie żebym zaopiekowała się jej małą córeczką Claudią - nie wiedziałam już co mówić
- Możemy razem się nią opiekować . Przecież wiesz jak bardzo lubię dzieci
- No tak , ale wiesz , bałagan w domu, a poza tym mała jest chora.. Nie , przepraszam, ale nie tym razem
- Dobrze , a jutro się spotkamy ? - pytał chłopak
- Myślę że tak.
- Okej, to do jutra kotek - powiedział blondyn i się rozłączył
Miałam cholerne wyrzuty sumienia. Powiedzieć mu o tym czy nie ? Muszę zadzwonić do Leny , ale ona już jest w USA . Mamciu co ja teraz zrobię. Wiem , pogadam z nią dziś wieczorem na skypie.

                                             ***
Leżałam już w łóżku z laptopem na kolanach, czekając aż na skypie pojawi się Lena . Po 2 godzinach pokazał się napis Lena jest dostępna . Od razu nacisnęłam zieloną słuchawkę i czekałam aż przyjaciółka odbierze.
- Hej Maya ! Jejciu jak miło jest cię zobaczyć ! Stęskniłaś się za mną ? - jej spojrzenie rozwaliło mnie na atomy
- Pytasz się czubku ? Jasne że się stęskniłam . Opowiadaj co tam u ciebie - uśmiechałam się do kamerki
Rozmawiałyśmy  dobre 4 godziny, a na koniec czekała mnie miła niespodzianka
- Zgadnij co udało mi się załatwić - krzyczała Lena
- No nie mam pojęcia , znając ciebie mogłoby to być wszystko. Mów - ponaglałam ją
- Możecie do mnie przylecieć w odwiedziny ! Zaprzyjaźniłam się z moją nauczycielką i ta z pieniędzy szkoły może postawić wam bilety w dwie strony ! - przyjaciółka prawie weszła w kamerkę
- To super! Będę mogła powiedzieć ci coś bardzo ważnego. A chłopcy już wiedzą ?
- Nie, możesz im jutro powiedzieć. A co to za sprawa ?
- Teraz nie powiem ci, to nie jest taki luźny temat.. Wiesz co Lena , oczy strasznie mi się kleją , u mnie jest już 4 . Porozmawiamy jutro ? - pytałam już z zamkniętymi oczami
- No jasne . To miłej nocy - wysłała mi buziaka i się rozłączyłyśmy
____________
jest rozdział 8 :) 
mamy jedną prośbę ! PISZCIE KOMENTARZE :) 
było nam bardzo przykro, jak pod poprzednim rozdziałem nic się nie pojawiło :(