czwartek, 29 marca 2012

#9 "I can't be ur superman"

*miesiąc później*
*Maya*

Pakowanie, pakowanie, pakowanie. Nie mogłam się odpędzić od ilości ciuchów, które powinnam wziąć. 
Fioletowe rurki...a może lepiej czarne? Przecież są bardziej uniwersalne. 
Czerwony top....Nieeeeee, w tym zielonym lepiej wyglądam.
Baleriny, conversy i reeboki... Które wygodniejsze?
Cholera Maya, ogarnij się! Nie jedziesz tam przecież na dwa miesiące! Spojrzałam na moją walizkę i choć byłam pewna, że tak czy siak, nie zamknie się, upchnęłam tam jeszcze dwie pary spodni, t-shirt i baleriny.
Zegarek wskazywał godzinę piętnastą. Ok, więc za trzy godziny mamy samolot.
Zdążyłam jeszcze wziąć prysznic, a nawet umyć włosy.
Kiedy stałam na środku pokoju w samym ręczniku, usłyszałam skrzypienie drzwi.
No co za wychowanie?
-NIE WCHODZIĆ!- krzyknęłam i rzuciłam jednym z moich reeboków w stronę podglądywacza. Byłam wręcz pewna, że to Tomlinson. Zboczeniec jeden.
-Maya?- rozległ się donośny i  za drzwiami. Głos, który codziennie poprawiał mi humor; głos, który stawał się niesamowicie piskliwy, dowiadując się o braku marchewek w domu. Nie myliłam się, jeśli chodzi o właściciela tego głosu.
Drzwi ponownie zaczęły się otwierać i ujrzałam ten niezmieniający się nieład na głowie.
-Przepraszam- rzuciłam, przebierając się- Ale wiesz jest coś takiego jak kultura osobista, a jak ktoś takową posiada, to przeważnie puka do cudzego pokoju.
Król Marchewek wyszczerzył się i sprzedał mi kuksańca w brzuch.
-Spakowana?- spytał.
-Sam oceń...
Lou wybuchnął niepohamowanym śmiechem. W pewnym momencie myślałam, że biedak udusi mi się na tej podłodze, ale opanował się. Wstał i ściągnął z lampy mój pomarańczowy top, pozbierał spodnie z parapetu, a przy okazji udało mu się nawet znaleźć jedną parę skarpetek w umywalce.
Louis- odkrywca.
Dałam mu buziaka w nagrodę.
-Iii...jeszcze jedno...-ruchem głowy, wskazałam walizkę, która bynajmniej nie wyglądała na taką, co ma zamiar się zamknąć.
Chłopak usadowił na niej swój zgrabny tyłek i zręcznie ją zapiął.
-Jesteś wielki- rzuciłam się na niego.
-No wiem- prychnął, jakby to było oczywiste- A teraz ubieraj się. Czekamy na dole.

Wiecie, co jest największym minusem pobytu w Stanach? Lot samolotem. Co prawda nie można tego zaliczyć do spędzania czasu w tym miejscu, ale wiadomo, o co mi chodzi.
Dobrze, że wzięłam ze sobą dwie książki i naładowałam do pełna mojego iPoda, bo chyba bym skoczyła ze spadochronu po jakiś dwudziestu minutach lotu. Całą drogę pisałam też z Colem.
Tak, właśnie z nim. Zignorowałam fakt, że w samolocie nie powinno się używać telefonów komórkowych.
On napisał pierwszy.
"Miłej podróży i dziękuję za ten miesiąc x"
Tak, może to zabrzmi dziwnie, ale cały miesiąc spędziliśmy razem. Prawdę mówiąc to z nim spędzałam więcej czasu, niż z moim chłopakiem. Niall chodził obrażony na mnie, jak na człowieka, który przepisał mu dietę. Obrażony, bo nie spędzałam z nim czasu. Na całe dnie gdzieś znikałam i nie mówiłam nikomu, gdzie idę. Pewnie domyślał się mimo wszystko, z kim jestem, ale ja nie miałam zamiaru tego tematu poruszać. Co do mojego pocałunku z Cole'm- zapomniany. Nic takiego się nie wydarzyło i nie wiedział o tym nikt, prócz nas. Pozostały relacje czysto przyjacielskie...tak sądzę. Szczerze? Nie mam pojęcia, dlaczego tak się zachowywałam. Przecież jestem szczęśliwa z Horanem troszczy się o mnie, lubimy spędzać razem czas. Sądzę, że gdyby Cole się nie odezwał, nie byłoby tego problemu.
Ten wyjazd miał tylko dwa plusy- spotkanie Leny i pobieżne zwiedzenie Nowego Jorku. 

*Lena*

No ile można czekać na tych sześciu bałwanów? Cholernie się za nimi stęskniłam. Chciałam już przytulić to drobne ciało mojej przyjaciółki, rzucić w Lou marchewkami, które przygotowałam, wręczyć Niall'owi koszyk jedzenia, zobaczyć tą cieszącą się mordkę Zayn'a na widok podręcznego lusterka, które trzymałam dla niego w torebce i pokazać Liam'owi żółwia mojej choreografki. Ale przede wszystkim...chciałam poczuć to ciepło bijące od Loczka i znów czuć się bezpieczna i kochana. 
"Londyn- wylądował"
Odczytałam na tablicy i jak głupia rzuciłam się do terminala A, z którego zaraz mieli wyjść moi przyjaciele.
-Zostaw moje włosy, idioto- usłyszałam w oddali.
-ZAYN- pisnęłam, nie zwracając uwagi na ludzi, którzy na dźwięk mojego okrzyku stanęli w miejscu i wpatrywali się we mnie, jakbym była chodzącą figurą woskową. 
-LENA!
I właśnie wtedy zorientowałam się, dlaczego ci ludzie tak naprawdę się zatrzymali.
"Zayn". Głupia ja, powinnam wymyślić mu jakąś ksywkę. No, ale czy to by coś dało? Nigdy w życiu. Przecież chłopak, który nosił to imię, chwile później wynurzył się z tłumu.
-Zayn!
-O mój Boże, to Zayn Malik.
-Vas Happenin?
-Zayn, daj mi swój autograf!
-Jezus, Zayn czy mogę sobie zrobić z tobą zdjęcie?
-Zayn, wyjdziesz za mnie?!
A już chwilę potem:
-LOUIS!
-HARRY!
-LIAM!
-NIALL!
No tak, nie ma to jak wolność, pomyślałam i przerażona widokiem, czy może bitwą, która właśnie się przede mną rozgrywała, skierowałam się na ławkę.
-Lena, stójże!- głos mojej kochanej Mayi przebił wszystkie inne. 
Jak w wojsku zawróciłam i prawie przewróciłam tą NAJWSPANIALSZĄ na świecie dziewczynę. 
-Nawet nie wiesz, jak się za tobą stęskniłam- mówiła, jednocześnie mocząc mi koszulkę.
-Żartujesz? Codziennie oglądałam nasze zdjęcia na laptopie- powiedziałam, dławiąc się łzami.
Ścisnęłam ją jeszcze mocniej, po czym odsunęłam się i zlustrowałam ją wzrokiem.
-Wyjaśnisz mi jak w ciągu miesiąca można tak wyładnieć?- spytałam, krzywiąc się.
-Spójrz na siebie! Schudłaś chyba ze trzy kilo- stwierdziła.
Pokręciłam głową i przeniosłam wzrok na zoo.
-Tragedia, prawda?- westchnęła Maya.
-Zdecydowanie.
Usiadłyśmy na krzesełkach i cierpliwie czekałyśmy. Nosiło mnie, emocje aż się prosiły, żeby wyjść na zewnątrz. Oni przyjechali do mnie, nie do was, chciałam wykrzyczeć. Chciałam...
-Lena?
Obróciłam się gwałtownie.
Jak to? Co? Skąd? Przecież...
-Harry? Dlaczego nie jesteś z resztą?- spytałam cicho.
-Ponieważ przyjechałem tu do ciebie- uśmiechnął się nieśmiało.
Dręczyło go od środka zachowanie z przed miesiąca. Mimo, że od mojego wyjazdu rozmawialiśmy prawie codziennie. To nie to samo, co patrzeć mu prosto w oczy. Przecież nawet się nie pożegnaliśmy jak trzeba.
Poczułam, jak na dźwięk jego słów, rumienię się, a moje oczy zaczynają się szklić. Nogi, ręce, wszystkie kończyny zaczęły odmawiać posłuszeństwa.
Jakby tego było mało, on podszedł do mnie i podał mi rękę. Podniosłam się.
-Zmieniłaś się- szepnął- Wypiękniałaś, choć nie wiedziałem, że to jest możliwe.
Czemu, no ja się pytam czemu ten chłopak tak na mnie działa?
Zarzuciłam mu ręce na szyję i wtuliłam się w jego bark.
-Tęskniłam.
Cholera, dopiero co przestałam płakać! Harry objął mnie mocno i okręcił. Tańczyliśmy? Ja nie wiem, przy nim zawsze czułam się tak, jakbym tańczyła.
Jednocześnie zwróciliśmy na siebie uwagę wszystkich ludzi w okół. 
I co? Zaraz oberwę w głowę czymś twardym, za to że jestem w ramionach Harry'ego Styles'a? 
Nie, Directioners chyba nie są, aż tak głupie, prawda?
A może w całym Nowym Jorku jeszcze dziś zawisną plakaty z moim zdjęciem i podpisem: " Lena Miller to idiotka"? 
Tak, czy inaczej. Byłam pewna, że znajdę wsparcie.
Po chwili jednak przekonałam się, że wcale nie będę musiała go szukać. 
-Pięknie razem wyglądacie- krzyknęła jedna.
-Ciągle pisał na twitterze, jak za tobą tęskni- zawołała druga.
-No pocałujcie się wreszcie- warknęła trzecia ze złością.
Mój skarb parsknął śmiechem, na co ja mu zawtórowałam.
-I czego się śmiejecie?- rozległ się głos Louis'a- Nie słyszeliście? Już!
Po tych słowach poczułam na swoich wargach, wargi tak dobrze mi już znane. Ich zapach, ich kształt, ich smak, każdy zakamarek- to wszystko było zakodowane w mojej głowie.
Wargi te zaczęły się wpijać w moje i przesyłać wiadomość, w której były zawarte tylko dwa słowa.

*Maya*

Jestem zdania, że Lena i Harry powinni zagrać w jakimś melodramacie. Nie widziałam piękniejszej sceny, niż ta na lotnisku. Przysięgam. Tak strasznie cieszyłam się szczęściem mojej przyjaciółki. Odkąd zaczęłyśmy mówić, chciałyśmy dla siebie jak najlepiej. Jeżeli chcecie nazwać jakąś osobę "wzorową przyjaciółką", nazwijcie tak Lenę. 
Bałam się, bałam się reakcji jej, kiedy dowie się o Cole'u. Zrozumie, ale będzie zła. Nie dlatego, że go pocałowałam i spędziłam z nim poprzedni miesiąc, tylko dlatego, że nie powiedziałam jej o tym wcześniej. Ale gdy dowiedziałam się, że będę miała możliwość powiedzenia jej o tym w cztery oczy, nie widziałam konieczności zawracania jej głowy wcześniej. Znajdowała się w Stanach po to, żeby kształcić się dalej w tańcu, czyli tym, co kocha, a nie po to, by przejmować się tym, co działo się w moim życiu prywatnym w dodatku tysiące kilometrów od niej. 
-Gotowa na swoje pierwszy obiad w Nowym Jorku?
Skinęłam głową i biorąc z łóżka torebki, wyszłyśmy na korytarz, gdzie czekali już na nas chłopcy.
-Gdzie idziemy?- spytał Harry, obejmując ją w pasie.
Niall tak nie zrobił, Niall mnie nie objął. Został w tyle, udając, że podziwia zatłoczone ulice miasta. Przyspieszyłam więc kroku i żeby zabić smutek, weszłam między Lou a Zayn'a. 
-Vas Happenin mała?- rzucił czarny.
-Głodna jestem- wzruszyłam ramionami i wysiliłam na uśmiech.
-Niespodzianka czeka- odezwała się Lena, odpowiadając jednocześnie na pytanie Hazzy.
Zaciekawieni ruszyliśmy za ich dwójką. Zapewne, ale tylko zapewne, gdyby było wszystko normalnie, szłabym teraz z tym farbowanym blondynem obok tej szczęśliwej dwójki i rozmawialibyśmy o tym, co mamy ochotę zjeść. Horan pewnie wymieniłby mi rzeczy, o których nigdy w życiu nie słyszałam i pewnie, gdyby nie on, bym nie usłyszała. Ale to tylko "zapewne"...
Zatrzymaliśmy się w środku parku. A dokładniej przy ławce, na której widniała masa serc, imion...sami wiecie.
-Maya, Niall chodźcie tu- zawołał lokaty, wyciągając z kieszeni scyzoryk.
No, więc Lena dowie się wszystkiego szybciej, niż mi się zdawało.

*Lena*

Czułam się najszczęśliwszą dziewczyną pod słońcem, wydrapując na ławce swoje imię i patrząc, jak Harry dopisuje obok niego swoje, a na końcu rysuje symboliczne serduszko. Po zakończonej czynności uśmiechnęłam się do niego najpiękniej, jak potrafiłam, po czym zwróciłam się do Mayi.
-No kochana, twoja kolej.
Wbiła we mnie niepewny wzrok i powoli przejęła scyzoryk. Przykucnęła przy ławce, nawet nie spojrzała na Niall'a.
Za to ja to zrobiłam.
-No rusz to swoje seksowne dupsko, nie stój tak!
Coś czuję, że wiele mnie ominęło w ciągu tego miesiąca. Ale po minach reszty wywnioskowałam, że nie jestem sama.
Liam popchnął blondyna w stronę Mayi.
-Jeżeli zaraz nie znajdziesz się obok niej, nie dostaniesz dzisiaj nic do jedzenia- warknął tak, że usłyszałam to tylko ja i sam zainteresowany.
Horan najwyraźniej nie chciał siać dalej podejrzeń i unosząc, z trudem, kąciki warg przysiadł na ławce i czekał, aż jego dziewczyna (mam nadzieję, że wciąż mogłam ją tak nazywać) skończy, a następnie przejął od niej nożyk i już po chwili zawidniało tam jego imię oraz serduszko.
Oj Maya, my chyba musimy porozmawiać.

Atmosfera w restauracji była bardzo nieswoja. Miałam nadzieję, że ta góra jedzenia, którą zafundowałam Niall'owi poprawi mu humor, ale chłopak zachowywał się, jakby cierpiał na jakąś poważną chorobę. Po powrocie do domu miałam zamiar zamknąć Mayę w pokoju i nie wypuszczać dopóki mi wszystkiego nie powie. Jak ona w ogóle mogła? Nic mi nie powiedzieć? Siedziałam tu przez miesiąc i myślałam, że oni się tam świetnie bawią, a tu najprawdopodobniej wychodzi na to, że wcale nie było tak kolorowo. Jak ja mam tu wytrzymać kolejny miesiąc, całe dnie spędzając na zamartwianiu się o nią? Przecież to chyba logiczne, że nie wytrzymam.
-Przepraszam, czy państwo jeszcze coś zamawiają?- wybiła mnie z transu kelnerka.
-Nie dziękujemy- zaprzeczyłam, nim ktokolwiek zdążył się odezwać- Poprosimy już rachunek.
-Już?- Zayn rzucił mi oburzone spojrzenie, kiedy kelnerka odeszła do lady.
-Przepraszam, głowa mnie boli- skłamałam.
-Mnie nie oszukasz- pociągnął mnie za rękę Harry, kiedy chciałam wstać- O co ci chodzi?
-Może Maya i Niall nam powiedzą...
 ________
dość szybko nam wyszedł ten 9 rozdział :D 
wgl powiemy Wam, ze strasznie wczuwamy się w rolę Leny i Mayi.
Szkoda, ze to nierzeczywistość :<
KOMENTUJCIE, OBSERWUJCIE <3 x




11 komentarzy:

  1. Na samym początku wahanie i to zamieszanie z wyborem ciuchów - bardzo fajny wstęp do rozdziału :) Cała notka też bardzo mi się podoba. Czekam na następną ;**

    @AlexxAllleeexx

    OdpowiedzUsuń
  2. Ciekawi mnie czemu Niall się tak zachowuje. Rozdział ogólnie super. (http://i-should-have-kissed-you-1d.blogspot.com/)

    OdpowiedzUsuń
  3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  4. Ej a czy mi się zdaje czy Maya nie chodzi z Niallem a tutaj piszę że jej chłopak- król marchewek zapinał walizkę. Wgl cały początek jest o Tomlinsonie Ja już się gubię. Ale oprócz tego małego szczegółu to rozdział SUPER

    OdpowiedzUsuń
  5. przepraszamy za ten błąd, rozdział był po prostu poprawiany i ta zmiana się nie zapisała.
    już wszystko ok, mamy nadzieję :) x

    OdpowiedzUsuń
  6. Jak zwykle świetnie. Z błędami czy bez i tak zajebiście.
    Pozdrawiam, @craazygirl1D ♥

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję że wszystko będzie oki między Mayą a Horanem :) Zapraszam też na mojego bloga http://new-life-with-1d.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetne, świetne świetne!
    Nieźle się wciągnęłam, więc czekam na kolejne rozdziały :)
    Pozdrawiam serdecznie <3

    OdpowiedzUsuń
  9. dobra , dobra .
    opowiadanie bardzo fajne <3
    nie powiem . :D
    tylko wiesz , tak na przykład oczekuję kolejnego rozdziału , bo na przykład mi się podoba i jestem ciekawa dalszego rozwiązania tej sprawy . :* xdd

    [ majtuuxd.fbl.pl ]

    OdpowiedzUsuń
  10. kiedy nowy rozdział ?

    OdpowiedzUsuń
  11. wow jestem pod wrażeniem ten blog jest zajebisty!;)
    była bym wdzieczna jakbyście mogły mnie informować o kolejnych rozdziałach na tt:) tyskaa16 :)

    OdpowiedzUsuń